Czteroosobowa rodzina z miejscowości Baran pod Firlejem straciła dom w pożarze. Nie zostało im nic. Proszą o pomoc ludzi dobrego serca.
Niestety, ogień zdążył strawić wszystkie meble i sprzęty. Nadpalił ściany i zniszczył konstrukcję budynku. – Ludzie pytają, co udało się nam uratować, ale nic tutaj nie zostało – przyznaje pani Anna.
Przyczyną pożaru prawdopodobnie było zwarcie. – Strażacy powiedzieli, że pożar mógł się zacząć od lodówki. Stała obok wejścia do garderoby, z której został tylko popiół – przyznaje pani Anna.
W drewnianym domu mieszkała razem ze swoją córką Pauliną, dwuletnią wnuczką Adą i ze swoim partnerem. Po pożarze cała czwórka przeniosła się do budynków gospodarczych. Muszą je wykończyć tak, żeby przetrwać w nich zimę.
Spalony dom w przyszłym roku trzeba będzie wyburzyć i zbudować od podstaw. – Dom był ubezpieczony, ale pieniędzy wystarczy tylko na ściany i dach. Jeżeli nie pomogą nam ludzie dobrego serca, zostaniemy sami z rozpoczętą odbudową i z ogromem pracy – mówi pani Anna. – Dlatego prosimy o pomoc każdego, kto mógłby nam przekazać materiały budowlane, wykończeniowe i meble.
Jak pomóc
Jeśli możesz pomóc, skontaktuj się z naszą redakcją. Napisz na adres izdebska@dziennikwschodni.pl lub zadzwoń do nas pod numer 81 462 68 14. Każda pomoc jest ważna.