Przy SP ZOZ w Lubartowie zawiązał się komitet, który rozważa złożenie petycji lub uchwały obywatelskiej o odwołanie zarządu powiatu oraz przywrócenie na stanowisko dyrektora Mirosława Makarewicza. O przyszłości szpitala wkrótce porozmawiają radni miejscy.
Szpital powiatowy w Lubartowie od lat boryka się z wysokim zadłużeniem, które wynosi ok. 80 mln zł i stale rośnie. Część tej sumy to wynik przeprowadzonych w ostatnich latach poważnych inwestycji. Zdaniem personelu SP ZOZ modernizacja oddziałów, budowa centrum diagnostyki, czy remont tlenowni - były koniecznością.
Grabarze i ratownicy
Zarząd powiatu lubartowskiego oczekuje jednak postępu nie tylko w obszarze technicznym, ale także finansowym. Tymczasem tegoroczne wyniki i prognozy na kolejne miesiące nie napawają optymizmem. W Lubartowie coraz częściej mówi się o możliwej prywatyzacji podmiotu, który zatrudnia ok. 600 pracowników, ogłoszenia jego upadłości oraz redukcji ilości oddziałów. Jednocześnie trwa polityczna walka o to, kto zostanie uznany za grabarza SP ZOZ-u, a kto za jego ratownika.
Pod koniec czerwca zarząd powiatu niespodziewanie odwołał dyrektora szpitala, Mirosława Makarewicza, ratując tym samym większość w radzie niezbędną do uzyskania absolutorium i wotum zaufania dla siebie. Stery nad SP ZOZ na kilka tygodni powierzono odchodzącej wkrótce na emeryturę dr Marzenie Kijewskiej. Tymczasem konkurs na wicedyrektora do spraw medycznych z powodu braku ofert zakończył się fiaskiem. Rekrutacji na nowego szefa jednostki jeszcze nie ogłoszono.
Petycja odrzucona. Zabrakło adresu
Odwołanie Makarewicza nie spotkało się z zadowoleniem szpitalnego personelu. Po raz pierwszy w historii, pracownicy SP ZOZ zorganizowali pikietę w obronie odwołanego dyrektora i zebrali podpisy pod petycją o jego przywrócenie na stanowisko. Podpisana przez około 200 osób petycja, którą złożyli do starostwa, prawnicy powiatu uznali za nieważną.
- Ten dokument nie spełniał warunków petycji, bo nie posiadał danych adresowych jego autora - wyjaśnia Krzysztof Dudziński, rzecznik powiatu lubartowskiego. List, zamiast na obrady komisji skarg i wniosków, trafi zatem do niszczarki.
Istnieje jednak druga petycja w tej samej sprawie, pod którą zebrano niemal 1,5 tysiąca podpisów. Ten dokument przedstawiciele personelu zostawili u wojewody. O pomoc poprosili też przedstawicieli władz centralnych. W czwartek najbardziej aktywna grupa pracowników szpitala utworzyła specjalny komitet, który ma reprezentować interesy załogi.
Personel szpitala traci zaufanie do starosty
- Rozważamy złożenie kolejnej petycji lub uchwały obywatelskiej o odwołanie zarządu powiatu. Rozmawiamy również na temat organizacji kolejnej pikiety przed starostwem, tym razem na większą skalę. Wybieramy się na zaplanowane na poniedziałek i środę nadzwyczajne sesje powiatu i miasta Lubartów. Będziemy chcieli przedstawić swoje argumenty w obronie dyrektora oraz przyszłości SP ZOZ - mówi Teodor Czubacki, radny miejski, pielęgniarz oraz jeden z członków komitetu.
- Nie możemy dopuścić do upadłości największego zakładu pracy w mieście. Wierzymy w to, że nie jest jeszcze za późno, a zarząd powiatu może naprawić błąd, który popełnił odwołując dyrektora bez konsultacji z pracownikami. Niestety dotychczas nikt z nami nie rozmawiał - dodaje nasz rozmówca.
Sesje, głosowania, rozmowy
Przypominamy, że już w poniedziałek, 17 lipca, podczas nadzwyczajnej sesji, radni powiatu pochylą się nad wnioskiem kluby PSL o odwołanie z funkcji przewodniczącego rady, Jerzego Zwolińskiego. Z kolei w środę, 19 lipca, planowana jest nadzwyczajna sesja rady miasta, która ma być poświęcona dyskusji na temat SP ZOZ. Do udziału w niej zaproszeni mają zostać władze powiatu oraz personel szpitala. - Jako radni chcemy przyjąć wspólne stanowisko, które zostanie dostarczone do starostwa - zapowiada Czubacki.
Wygląda więc na to, że kolejne tygodnie w Lubartowie mogą być wyjątkowo gorące. Zmienić może się przewodniczący rady powiatu, a przy poważniejszej politycznej burzy - nawet jego zarząd ze starostą Tomaszem Marzędą na czele. Nadal nie wiemy również tego, czy Mirosław Makarewicz ma szansę wrócić na stanowisko dyrektora, a jeśli nie - kto zostanie jego następcą. Najważniejsze pytanie nie dotyczy jednak konkretnych nazwisk, a tego, czy lubartowski SP ZOZ przetrwa jako samodzielny i publiczny podmiot.