Zakończył się proces syna, oskarżonego o zabójstwo ojca. Starszy mężczyzna zginął od ciosów nożem. W sprawie oskarżona jest również matka napastnika, która miała zacierać ślady zbrodni.
Mężczyzna mieszkał wraz z rodzicami w niewielkiej wsi w gm. Niedźwiada. Z akt sprawy wynika, że w domu często dochodziło do awantur. Rodzina nadużywała alkoholu. Zarówno Kamil M. jak i jego rodzice byli wcześniej kierowani na terapie odwykowe. Policjanci ustalili, że w domu często dochodziło do przemocy. Kamil M. miał znęcać się nad ojcem, a ojciec nad matką.
W sierpniu ubiegłego roku Kamil M. od rana pił alkohol. Po południu jego ojciec wrócił z pracy i też sięgnął po butelkę. Przez całe popołudnie ojciec i syn nie rozmawiali ze sobą. Spotkali się dopiero wieczorem, kiedy obaj byli już pijani. Doszło do kłótni. 32-latek chwycił nóż i dwukrotnie ugodził nim ojca, trafiając przy tym w szyję. Zakrwawiony senior upadł na podłogę. Syn zostawił go bez pomocy i poszedł spać. Ojciec zmarł z powodu wykrwawienia.
Dopiero rano Joanna M., matka 32-latka zauważyła zwłoki. Syn wytłumaczył jej, że pokłócił sie z ojcem i obaj się przewrócili, a nóż "znalazł się" w ciele ojca.
Śledczy ustalili, że Joanna M. zamiast wezwać policję zaczęła zmywać z podłogi ślady krwi. Wyniosła także zakrwawione dywany. Potem wyczyściła nóż i umyła zwłoki męża. Dopiero wtedy zadzwoniła do lekarza rodzinnego. Przekazała, że mąż się przewrócił, uderzył głową o kant pieca i umarł.
Podczas późniejszego śledztwa Kamil M. nie przyznał się do zabójstwa. Wyjaśnił, że działał w samoobronie. Tłumaczył, że ojciec chciał go udusić więc musiał się bronić. Zapewnił również, że nie widział śladów krwi. Joanna M. również nie przyznała się do zarzutów. Kobiecie grozi do 5 lat więzienia. Mężczyźnie – dożywocie.
Wyrok w tej sprawie zostanie ogłoszony 10 września.