Od kiedy kładka się rozpadła, Władysław Osinka z Ostrowa w gminie Michów przez znaczną część roku do reszty świata może dotrzeć tylko łódką. Jedyną drogę zalewa woda. A wokół tylko rzeka.
Z enklawy otoczonej wodą prowadziła kiedyś drewniana kładka. Ale co roku konstrukcję osłabiała zima. Kładka stała się niebezpieczna. Z innej strony można się tam dostać drogą, ale jeździć po niej można tylko wtedy, kiedy woda wsiąknie. Ale woda miesiącami utrzymuje się po obu stronach drogi, przelewa się przez nią i skutecznie uniemożliwia przejazd.
Romanowi Sowie, który wybudował tam dom, dopiero kilka dni temu – po raz pierwszy od roztopów – udało się do swej posesji dojechać samochodem.
– Czujemy się tak, jakby zostawiono tu nas samym sobie, z tą drogą trzeba coś zrobić, nasypać kruszywa, żeby można było przejechać – mówi.
W najgorszej sytuacji jest rodzina Władysława Osinki, który "na wyspie” mieszka przez cały rok.
– Tak jak w tym roku, to jeszcze nie było jak żyję 75 lat – mówi pan Władysław. – Zwykle po dwóch, trzech tygodniach woda opadała i dało się drogą przejść. A teraz to nurt jest tak silny, że raz porwał nawet moją żonę. Dobrze, że się ogrodzenia złapała.
Pan Władysław zrobił łódkę, którą pływa, jeśli do reszty świata nie może się już dostać w inny sposób.
– Jakby nie ta łódź, toby przyszło z głodu umrzeć. A co się stanie, jak będzie trzeba wezwać pogotowie czy straż – pyta. – Przecież tu nikt nie dojedzie.
Gmina od lat stara się poprawić drogę łączącą tę część Ostrowa ze światem. Nawiozła kruszywa, położyła betonowe płyty, żeby woda po nich przepływała, potem je zdjęła i zamontowała przepusty, żeby woda przedostawała się nimi z jednej strony drogi na drugą. Ale jest jej tak dużo, że nie tylko długo zostaje po obu stronach, ale i zalewa dojazd.
Miejscowi na poprawę sytuacji mają różne pomysły. – Trzeba położyć większe przepusty – uważa Roman Osek. – To dużo nie będzie kosztować. Ale jak się chodzi do gminy, to tylko słychać, że coś się zrobi. I na tym koniec.
Janusz Jankowski, wójt gminy Michów zapowiada, że takie przepusty zostaną położone jeszcze w tym roku. – Problem może jednak rozwiązać tylko uregulowanie biegu Wieprza w tym rejonie – mówi wójt. – Ale w najbliższych latach raczej tego nie można się spodziewać.