Trzej mieszkańcy Woli Sernickiej pod Lubartowem prawdopodobnie dla kawału zabrali koledze samochód. Rozpędzonym fordem mondeo rozbili się na drzewie. Zginęło dwóch młodych mężczyzn, trzeci jest ciężko ranny.
W niedzielę w Woli Sernickiej koledzy ofiar wypadku nie chcieli rozmawiać o tragedii.
- Trzy godziny wcześniej pije się z kolegami piwo, a potem już ich nie ma - mówił jeden z nich.
O tym, jak doszło do wypadku nie chciał też mówić mężczyzna, który miał zabrać fordem ofiary wypadku.
- Było tak, jak podaje policja - potwierdził jedynie.
Policjanci ustalają, który ze zmarłych mężczyzn siedział za kierownicą. Pobrano od nich krew do badania trzeźwości.
Zabezpieczający miejsce wypadku funkcjonariusze zatrzymali pijanego kierowcę z innego samochodu. 48-letni mieszkaniec gminy Firlej, przyjechał peugeotem zobaczyć, jak doszło do tragedii. Miał prawie 2 promili alkoholu.