Do zdarzenia doszło w sobotę w Tomaszowie Lub. 50-letnia opiekunka na chwilę wyszła z pokoju, w którym bawił się chłopiec. Malec wszedł pod stół. Druty do szydełkowania wsadził w gniazdko przedłużacza. Poraził go prąd.
Kiedy opiekunka wróciła, zobaczyła, że chłopczyk leży bez ruchu. Córka opiekunki pobiegła do sąsiada – studenta medycyny. Mężczyzna podjął reanimację. Po kilku minutach serce Bartka zaczęło bić. Nieprzytomny chłopiec trafił do szpitala dziecięcego przy ul. Chodźki w Lublinie. Oddycha za pomocą respiratora.