Bibliotekarka, autorka kontrowersyjnego wpisu w internecie o Żydach i imigrantach, nie popełniła przestępstwa. Tak uznała prokuratura i umorzyła śledztwo.
Publikując komentarz do artykułu o uchodźcach posłużyła się nie swoim prywatnym kontem, lecz oficjalnym profilem biblioteki w Tomaszowicach. Wpis brzmiał: „Ale Polacy nie mordowali Żydów, to Żydzi mordowali Żydów i Polaków, a jeśli chodzi o imigrantów to proponuję iść i dać się im zgwałcić, bo trzeba robić to, co oni lubią”.
Po ujawnieniu sprawy przez media straciła pracę. Została zwolniona dyscyplinarnie. – Nie chodziło o treść tego wpisu, lecz o nadużycie zaufania i naruszenie obowiązków pracowniczych – wyjaśnia Anna Wójcik, dyrektorka Gminnej Biblioteki Publicznej w Jastkowie, która prowadzi m.in. filię w Tomaszowicach. – Wpis mogła przecież zamieścić korzystając ze swojego profilu na Facebooku, a nie posłużyć się oficjalnym profilem biblioteki. O decyzji o zwolnieniu zdecydowały też inne wcześniejsze sprawy.
Wpisem zajmowali się też śledczy. Ostatecznie prokuratura śledztwo umorzyła z powodu braku znamion czynu zabronionego. – W myśl artykułu 257 kodeksu karnego, który mówi o znieważaniu grupy ludności z powodu przynależności rasowej, narodowej, wyznaniowej konieczne jest, aby sprawca działał z bezpośrednim zamiarem znieważania określonej grupy – mówi Joanna Rutkowska-Skowronek, szefowa Prokuratury Rejonowej Lublin-Południe. – W tym przypadku nie można tego stwierdzić.
Według zeznań pracownicy biblioteki, wpis, który zamieściła był wyrażeniem jej stanowiska po wcześniejszej lekturze informacji medialnych o tym, co dzieje się w innych krajach po przybyciu uchodźców. To był emocjonalny wpis.