10 tys. euro można było dostać za poinformowanie Centrum im. Szymona Wiesenthala o ludziach, którzy w czasie II wojny wydawali hitlerowcom Żydów. A tym samym skazywali ich na śmierć. I choć wiele osób na Zamojszczyźnie ma taką wiedzę, nikt nie zdecydował się nią oficjalnie podzielić.
- Wracałem nad ranem z potańcówki przez las - wspomina. - To było lato 1942 r. Nagle usłyszałem kroki i schowałem się w krzakach. Zobaczyłem kilku mężczyzn, którzy prowadzili żydowskie dzieci. Były przestraszone, płakały. Ustawili je pod sosną i zabili strzałami w głowę. Nic nie mogłem zrobić.
Miał wtedy 14 lat. Znał te dzieci, mieszkały w sąsiedniej wiosce. Przez grabowiecki las codziennie chodziły do ciotki, po ser i jajka. Szymański rozpoznał także... ich zabójcę. Ten człowiek nadal jest jego sąsiadem. Ma 85 lat. - To kiedyś był zbój i koniokrad - oburza się. - Dzisiaj to szanowany obywatel. Dlaczego zabił? Może skusiły go jajka, które dzieci miały w koszyku, może nie lubi Żydów?
Szymański nie chce składać oficjalnego zawiadomienia, bo się boi. - Zresztą, co to da. Takie rzeczy zdarzały też w Szczebrzeszynie, Bełżcu czy Izbicy. Świadkowie zbrodni milczą. Dopiero Bóg tych zbrodniarzy rozliczy.
Akcja Centrum im. Szymona Wiesenthala nosiła nazwę "Ostatnia szansa”. Za każdy donos na donosicieli i oprawców płacono nawet do 10 tys. euro. Efraim Zuroff, szef jerozolimskiego biura Centrum Wiesenthala poinformował w kwietniu, na konferencji prasowej zorganizowanej w Warszawie, że o współudział w mordach podejrzewa się 20 osób, w tym 18 Polaków, Białorusina i Żyda. Nazwisk nie ujawnił. Zuroff zapewnił, że centrum prowadzi w tych sprawach własne dochodzenia. Ich wyniki mają być przekazane do Instytutu Pamięci Narodowej, który zajmuje się m.in. ściganiem zbrodni hitlerowskich i komunistycznych. Kiedy wpłyną? Na razie nie wiadomo.
- Osoba, która była świadkiem takiej zbrodni powinna złożyć do nas zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Nasz pion śledczy z pewnością się tym zajmie. Gwarantujemy świadkom anonimowość i dyskrecję - zapewnia Jarosław Bataszew, rzecznik prasowy IPN w Lublinie.