Policja nie skieruje do sądu sprawy przeciwko mężczyźnie podejrzanemu o to, że celowo przejechał leżącego na jezdni psa. Nie oznacza to jednak, że kierowca nie zostanie ukarany.
Chodzi o zdarzenie z początku lipca. Kierowca w ciemnym BMW jadący ulicą Poprzeczną w Janowie Lubelskim przejechał bezdomnego psa. Jak zeznali świadkowie, którzy zawiadomili policję, mężczyzna zrobił to celowo specjalnie zjeżdżając na przeciwległy pas ruchu.
– Dla zabawy zmiażdżył psu miednicę i kręgosłup. Obrażenia były tak poważne, że trzeba go było uśpić – relacjonowali.
Ponieważ przez tydzień policji nie udało się ustalić personaliów kierowcy (mimo że świadkowie podali numery rejestracyjne auta), sprawą zajęli się internauci. Nam odnalezienie właściciela BMW zajęło kilkanaście minut. Mężczyzna twierdził, że nie przejechał zwierzęcia, bo na tej ulicy w ogóle go nie było. Co innego powiedział jednak mundurowym, gdy wreszcie udało im się do niego dotrzeć.
– Tłumaczył, że przejeżdżał przez tę ulicę, ale nie wiedział, że najeżdża na psa. Nie był tego świadomy – relacjonowała mł. asp. Faustyna Łazur, oficer prasowy policji w Janowie Lubelskim.
27-latek usłyszał zarzut znęcania się nad zwierzęciem. – Obawiam się jednak, że nie zostanie ukarany – mówi nam świadek wydarzeń. – Policja poinformowała mnie właśnie, że nie ma podstaw do skierowania tej sprawy do sądu, bo nie ma znamion wykroczenia.
Mundurowi zapewniają, że nie ma mowy o umorzeniu sprawy.
– Postępowanie w tej sprawie toczyło się dwukierunkowo – tłumaczy podkom. Norbert Hys, z KPP w Janowie Lubelskim. – Policjanci cały czas prowadzą postępowanie przygotowawcze o przestępstwo z ustawy o ochronie zwierząt. Nie potwierdziło się natomiast poboczne postępowanie dotyczące wykroczenia drogowego, które kierowca mógł popełnić w dniu, w którym najechał na psa.
Mężczyźnie grozi do 2 lat więzienia.