W procesji przeprowadził ikonę Matki Bożej Korczmińskiej przez granicę Polski z Ukrainą. Potem zaczął robić festiwale rockowe. Teraz chce z pomocą artystów z Polski i Ukrainy ozdobić wnętrze cerkwi w Korczminie.
Zaginiona Atlantyda
Po raz pierwszy o korczmińskiej cerkwi usłyszał w 1999 roku. Wtedy wystawiono ją na licytację. W 2003 roku jej środku rosła trwa. Nad prezbiterium i babińcem nie było już dachów. – Postanowiłem ją uratować. 28 sierpnia 2004 roku udało się ją poświęcić. Z ikoną Matki Bożej Korczmińskiej w procesji poszliśmy przez granicę Polski z Ukrainą. Straż graniczna podniosła zasieki – wspomina ks. Stefan Batruch.
Na co dzień granica Polski i Ukrainy to zaorane pasy ziemi i kolczaste druty. Jej otwarcie na kilka godzin jest dla mieszkańców obu stron niezwykłym wydarzeniem. – Kiedyś cerkwie dzieliły Polaków, dziś znów je łączą – dodaje ks. Batruch. – Wiele lat stały zapomniane; zapadały się w ziemię. Ale przetrwały. Remontowane zaczynają świecić cudownym blaskiem.
W cerkwi najważniejszy jest ikonostas, który jest przejściem między światem widzialnym i niewidzialnym. – Bije od niego blask, który w jakiś sposób udziela się ludziom. Jak ja się cieszę, że z roku na rok przybywa odnowionych cerkwi. Stoją od jednej miejscowości do drugiej. Intrygują turystów. Prawie cała Lubelszczyzna jest w dotychczasowych przewodnikach opisana. A cerkwie to jeszcze zaginiona Atlantyda – mówi ks. Batruch.
13 kopuł
Aż wierzyć się nie chce, że cerkiew w Hrubieszowie ma 13 kopuł. Drugiej takiej nie ma w Europie. W środku zachowały się unikalne freski, w tym wzruszająca ikona Zaśnięcia Matki Bożej. – Najpierw widzimy ciało Matki Bożej. Wygląda, jakby spała. Ale w tyle widać postać trzymającą dziecko. To dusza Matki Bożej, która wędruje do nieba – tłumaczy ks. Jan Kot, proboszcz hrubieszowskiej cerkwi.
Na budowę cerkwi w Hrubieszowie zgodził się król Zygmunt III. Pierwszą cerkiew zbudował hrubieszowski mieszczanin Kozula. Stanęła w rynku w XVI wieku. Wzniesiono ja z cegły i była pierwszym murowanym budynkiem w mieście. W 1736 r. pożar zniszczył cerkiew całkowicie. Budowę nowej cerkwi pw. Zaśnięcia Najświętszej Panny Marii zainicjowały władze carskie. Wmurowanie kamienia węgielnego odbyło się 11 maja 1873 roku. Nad Hrubieszowem zabłysło 13 kopuł.
Niewidzialna cerkiew
Kryłów nad Bugiem słynie z cudownego źródła, które wypływa spod kaplicy św. Mikołaja i kamiennej rzeźby wilka siedzącego u stóp świętego. – Według legendy, kobiety, które nie mogły zajść w ciążę kąpały się w źródełku, a potem siadały na wilku – opowiada Ryszard Wieczorek, miejscowy regionalista. Razem z Adamem Kołconem z miejscowości Prehoryłe pokazują ruiny zamku. Choć z zewnątrz nie wygląda okazale, to w podziemiach kryją się ogromne sale zbudowane z cegły palcówki.
Po cerkwi w Kryłowie nie ma ani śladu. Na cmentarzu widac jedynie jej zarysy. – Taką niewidzialną cerkiew też trzeba pokazać w przewodniku "100 cudów Lubelszczyzny” – dodaje Wieczorek.
Wędrująca cerkiew
Malownicza cerkiew w Muzeum Wsi Lubelskiej aż trzy raz zmieniała miejsce pobytu. Zbudowano ją w 1759 roku w miejscowości Uhrynów jako cerkiew św. Mikołaja Cudotwórcy. Kiedy w 1900 roku wzniesiono nową cerkiew, stara powędrowała do Tarnoszyna koło Tomaszowa Lubelskiego. Przenoszono ją od 1903 do 1904 roku, poświęcono w 1906 roku.
Do 1947 roku cerkiew służyła grekokatolikom, po deportacji ludności ukraińskiej przerobiono ją na kościół katolicki. Po 1960 roku zabytkowa cerkiew została opuszczona. Dopadli ją złodziej i wandale. Cerkiew dwukrotnie podpalano, lecz za każdym razem ratowali ją mieszkańcy. Ale do katastrofy budowlanej było coraz bliżej. W 1994 roku tarnoszyńską cerkiew kupiła Parafia Greckokatolicka w Lublinie, żeby po przeniesieniu urządzić w niej świątynię i muzeum. W 1997 roku poświęcono plac w skansenie pod budowę, w 1998 roku zakończono rekonstrukcję cerkwi, do 2001 roku konserwatorzy odrestaurowali polichromię, ikonostas i elementy wyposażenia.
Cerkiewisko
Dlaczego cerkwie tak intrygują turystów? – Jest w nich tyle cudowności i tajemnicy… – mówi ks. Stefan Batruch. Tak jest w Cielesnicy, położonej na kresach Lubelszczyzny. Znajduje się tam miejsce, zwane cerkiewiskiem. Według legendy stała tu kiedyś cerkiew. Zapadła się pod ziemię podczas uroczystości weselnej. A wraz z nią młoda para i weselni goście. Dziś w tym miejscu słychać żałosne gruchanie białej gołębicy.
100 cudów Lubelszczyzny
Razem z czytelnikami Dziennika Wschodniego i słuchaczami Radia Lublin, w konsultacji z historykami, regionalistami i naukowcami chcemy opracować listę 100 najpiękniejszych i najciekawszych miejsc w regionie. Patronat nad wydawnictwem przyjął dr Krzysztof Grabczuk, Marszałek Województwa Lubelskiego. Współpracujemy z Departamentem Promocji i Turystyki Urzędu Marszałkowskiego w Lublinie i Radiem Lublin. Czekamy na wasze propozycje do przewodnika: e-mail: waldemar.sulisz@dziennikwschodni.pl lub jerzy.szubiela@dziennikwschodni.pl., albo zwykłą pocztą: Dziennik Wschodni, 20-081 Lublin, ul. Staszica 20. Z dopiskiem "100 cudów Lubelszczyzny”.