Prokuratura: To nie był zwykły napad rabunkowy. Bandyci chcieli poderżnąć kierowcy gardło. Są na wolności.
– Ze względu na sposób działania sprawcy postępowanie w tej sprawie prowadzimy w kierunku usiłowania zabójstwa – mówi Sylwester Woźniak, szef Prokuratury Rejonowej w Świdniku.
Jak już informowaliśmy w ubiegłym tygodniu, dwóch bandytów wsiadło do taksówki przy Dworcu Głównym PKS w Lublinie. Udawali zwykłych klientów. Twierdzili, że chcą jechać do Strzyżewic. Kierowca seata ruszył w drogę. Nic nie wskazywało, że kurs zakończy się tak dramatycznie.
W Strzyżewicach kierowca usłyszał, że ma skręcić w drogę gruntową. "Klienci” twierdzili, że mają tam coś do załatwienia. Młodszy, około 20-letni mężczyzna wysiadł z auta. Wówczas starszy, który siedział z tyłu, zaatakował taksówkarza nożem.
– Przeciągnął ostrzem po szyi kierowcy – mówi prokurator Woźniak. Zaatakowany człowiek zdążył się uchylić, dlatego nóż przeciął mu brodę. Rana ma ok. 6 cm długości.
Zraniony kierowca wybiegł z taksówki. Dotarł do pobliskiego sklepu. Zawiadomił policję. Bandyci odjechali jego autem. Porzucili je w Bychawie przy ul. 11 Listopada. Miało uszkodzony przód. Policja odnalazła je niedługo po napadzie. Ale po bandytach nie było już śladu. Od tamtej pory są poszukiwani.
– Sprawą zajmują się policjanci w wydziału kryminalnego Komendy Miejskiej Policji w Lublinie. Nikt dotąd nie został zatrzymany – mówi Renata Laszczka-Rusek z biura prasowego komendy wojewódzkiej.
Dariusz Jędryszka