Amunicję studenci zdobywają w bibliotekach i w punktach ksero. Dla wzmocnienia efektu litrami piją kawę i łykają kolorowe pastylki. Ale najgorsze jest to, że o wszystkim może zadecydować przypadek.
– Sesja dopiero się zaczyna, a ja już nie bardzo pamiętam jak się nazywam – śmieje się Kuba Śliwiński, student zarządzania i marketingu na UMCS. – Mam pięć egzaminów w dwa tygodnie i nie wiem, kiedy pójdę normalnie spać.
Z obliczeń Anny Dyś-Król, referenta z dziekanatu Wydziału Ekonomii UMCS, wynika, że wszystkie pięć egzaminów w pierwszym podejściu zdaje niewiele ponad połowa studentów. Reszta ma poprawki. – Na III roku ekonomi też mają sporo: 3 egzaminy i 2 zaliczenia, ale tu odsetek zdających jest znacznie wyższy – dodaje Dyś-Król.
Egzaminy to nie wszystko. Są jeszcze zaliczenia ćwiczeń, referaty semestralne, kolokwia... – Jestem załamana. Właśnie piszę podanie o przełożenie jednego egzaminu na marzec – mówi Marta Dąbrowska. Studentka ma przed sobą jeszcze dwa lata prawa na UMCS. Bierze stypendium naukowe i nie chce go stracić. Zależy jej na ocenach. – Boję się. A tu jeszcze znajomi ze starszego roku straszą mnie opowieściami o krwiożerczych wykładowcach...
Straszą sami wykładowcy. – Na studiach licencjackich w Białej Podlaskiej jest panika i zgrzytanie zębów – przyznaje dr Dariusz Słapek z Zakładu Historii Starożytnej UMCS. Dzieje Grecji, Rzymu i Egiptu, które wykłada, to jeden z najtrudniejszych egzaminów na historii. – Żadnej taryfy ulgowej nie będzie. Nie możemy wypuszczać z uczelni głupszych studentów.
Robert studiuje politologię i ma trzy problemy: Jak się wszystkiego nauczyć. Jak powiedzieć ojcu, że oblał egzamin i skąd wziąć kasę na powtarzanie roku. – Ciemność widzę – Robert nie jest optymistą. – Przez cztery miesiące nie widziałem książki. A tu sesja... Coś tam kseruję, czytam, ale wiem, że nie wyrobię.
Jego kolega z roku Marek Sadowski chce uniknąć takiego losu. – Wprowadziłem sobie zasadę „trzy razy zero”. Zero imprez, zero alkoholu i zero komputera. Od trzech dni siedzę w książkach i biegam do ksero.
– Ani chwili spokoju i kolejki od rana do wieczora – mówi Aneta Kazimierczak z punktu ksero w lubelskim akademiku „Dodek”. – Dziennie robimy nawet do 7 tys. kopii.
Zwiększony ruch jest też w aptekach. Tabletki na pamięć, witaminy, wzmacniacze, pobudzacze... Idzie wszystko. – Mnie wystarcza filiżanka kawy co dwie godziny – mówi Sadowski. – Siedzę nad książkami codziennie od siódmej wieczorem do pierwszej w nocy. Do pierwszego egzaminu mam jeszcze trzy dni i powinienem się wyrobić z całym materiałem.
Inni tyle czasu poświęcają na zbieranie plotek. To zazwyczaj tylko plotki, ale... – Wykładowca to przecież tylko człowiek – podkreśla Tomasz Świąder, menedżer wizerunku. – Wykładowca w ciągu pierwszych kilku sekund wyrabia sobie opinię o studencie, który przyszedł na egzamin. Liczy się tzw. efekt pierwszego wrażenia. Wtedy 55 proc. uwagi wykładowcy pochłania wygląd studenta, a 35 proc. jego zachowanie. To pierwsze wrażenie jest bardzo silne i niezwykle trudno je później zmienić.
I tak przez 15 sekund można pogrzebać kilkudniowe wysiłki.