W Australii, Niemczech, Nowej Zelandii, Iranie, Jordanii i in. państwach głosowanie do irackiego zgromadzenia narodowego potrwa do niedzieli, do momentu, w którym wybory rozpoczną się w Iraku.
W Iranie wpisało się na listy wyborcze 60 tys. Irakijczyków, a w Jordanii 20 tys. Głosowanie w obu krajach przebiega spokojnie.
Oprócz Iranu i Jordanii, Irakijczycy mogą głosować jeszcze w 12 obcych krajach, w tym w Wielkiej Brytanii, Niemczech, Szwecji i Stanach Zjednoczonych. W sumie na całym świecie w wyborach weźmie udział około 280 tys. irackich emigrantów.
W Wielkiej Brytanii spośród 150 tys. uprawnionych do głosowania zarejestrowało się zaledwie 30 tys. Lokale wyborcze znajdują się w Londynie, Glasgow i Manchesterze. We wszystkich punktach do głosowania wprowadzono zaostrzone środki bezpieczeństwa.
W Berlinie jako pierwszy oddał głos ambasador Iraku w Niemczech Alaa Abdul Al-Haszimi. Punkty wyborcze, chronione przez policję, znajdują się także w Monachium, Mannheim i Kolonii. Według Międzynarodowej Organizacji ds. Migracyjnych, w niemieckich komisjach wyborczych zarejestrowało się ponad 26 tys. Irakijczyków. Głosują nie tylko Irakijczycy mieszkający w Niemczech, lecz także z krajów sąsiednich. Organizatorzy wyborów spodziewają się autokarów z wyborcami m.in. z Warszawy i z Pragi czeskiej. Głosować można do popołudnia w niedzielę.
W Iraku głosowanie odbędzie się w niedzielę, 30 stycznia. Irakijczycy mają wybrać 275-osobowe zgromadzenie narodowe, które wyłoni nowy rząd i uchwali stałą konstytucję.
Krwawo zniechęcają do wyborów
Na trzy dni przed wyborami w Iraku rebelianci nasilili ataki i akty sabotażu. W Bagdadzie w wyniku samobójczego zamachu zginęło rano pięć osób. W Kirkuku w ataku na lokal wyborczy zginął iracki policjant. Rebelianci grożą, że w niedzielę będą strzelać do wszystkich, którzy pójdą głosować. Celem samobójczego
zamachu w dzielnicy Dora w Bagdadzie był komisariat policji. Funkcjonariusze ostrzelali samochód, który jechał wprost na nich. Doszło do eksplozji. Pod szkołę w Samarze, w której przygotowano lokal wyborczy, rebelianci podłożyli dynamit. Budynek wyleciał w powietrze. Takich ataków było w tym tygodniu kilkanaście. Zginęło w nich ponad 40 osób. A rebelianci zapowiadają, że to dopiero początek krwawej jatki.