Uchwała odwołująca prezesa Miejskiego Zakładu Gospodarki Komunalnej w Dęblinie jest nieważna - tak orzekł lubelski sąd.
Pod koniec czerwca Nadzwyczajne Zgromadzenie Wspólników MZGK Sp. z o.o. podjęło decyzję o odwołaniu ze stanowiska prezesa Adama Kutego. Funkcję Zgromadzenia Wspólników pełni jednoosobowo burmistrz miasta Dęblin. Wtedy był to ówczesny burmistrz Dariusz Cenkiel (w listopadowych wyborach przegrał walkę o ponowną kadencję ze Stanisławem Włodarczykiem) i to on podpisał się pod uchwałą.
Odwołanie prezesa wywołało zamieszanie w firmie. Zaprotestowali związkowcy. Domagali się, by burmistrz przywrócił prezesa na stanowisko. Ten zdecydowanie odmówił. Tłumaczył wtedy, że od dawna miał poważne zastrzeżenia do sposobu zarządzania miejską spółką. Mówił, że wskaźniki finansowe firmy za rok 2005 znacznie się pogorszyły, a do tego prezes świadomie przekroczył kompetencje i sam, bez uchwały Rady Miasta, podniósł o 18 groszy stawki za wywóz śmieci.
Nowym prezesem została Alicja Zwierzchowska, dotychczasowy zastępca naczelnika Wydziału Gospodarki Przestrzennej i Komunalnej w Ratuszu.
Adam Kuty, któremu okres wypowiedzenia pracy kończy się 31 grudnia br., uważa, że został odwołany i zwolniony z pracy niesprawiedliwie. Podkreśla, że kilkakrotnie informował urząd, że należy podnieść stawki za wywóz śmieci, bo obowiązujące są zbyt niskie i nie pokrywają kosztów, które miejska spółka ponosi.
Kuty złożył pozew o przywrócenie go do pracy. Zwrócił się także do Wydziału Gospodarczego Sądu Okręgowego w Lublinie o stwierdzenie nieważności uchwały o jego odwołaniu. Wyrok w tej sprawie właśnie zapadł.
Sąd uznał, że uchwała odwołująca prezesa jest nieważna. Została podjęta niezgodnie z ustawą o gospodarce komunalnej, kodeksem spółek handlowych i ze statutem samej spółki, w którym jasno zapisano "prawo powoływania i odwoływania zarządu spółki posiada wyłącznie Rada Nadzorcza”.
- Sytuacja jest jasna, zostałem odwołany niezgodnie z prawem. Chciałbym wrócić do pracy - mówi Adam Kuty.
Tymczasem sytuacja wygląda tak, że spółka ma formalnie dwóch prezesów: nowego i starego. A rozwiązanie sprawy będzie zależało w dużej mierze od nowo wybranego burmistrza.
- Sprawę znam, ale chcę jeszcze poznać jej szczegóły. Poza tym nie chcę się wypowiadać w sprawach dotyczących zmian personalnych przed oficjalnym objęciem stanowiska. Choć jestem świadomy, że ta sprawa będzie musiała być rozwiązana dość szybko - mówi Stanisław Włodarczyk.