Główny Urząd Statystyczny podsumował działanie zespołów ratownictwa i dostępność do udzielanej przez nie pomocy. Lubelskie nie jest na szarym końcu, ale też nie znalazło się w czołówce
Jak czytamy w raporcie GUS, w 2016 roku w całym kraju było ponad 3 miliony wyjazdów/wylotów zespołów ratownictwa medycznego. W Lubelskiem ratownicy udzielili pomocy ponad 192 tysiącom osób. Najgorzej było w województwach opolskim (68 tys. osób) i lubuskim (79 tys.). Najlepiej w mazowieckim (473 tys.) i śląskim (406 tys.).
Dostępność do świadczeń medycznych udzielanych przez zespoły ratownictwa medycznego w naszym województwie też nie była najgorsza. Biorąc pod uwagę liczbę zespołów przypadającą na 100 tysięcy mieszkańców najlepiej było w województwie warmińsko-mazurskim, gdzie ten wskaźnik wyniósł 5,4. Najniższy - 3,4 - zanotowano w województwach mazowieckim, śląskim i wielkopolskim. Lubelskie znalazło się w przedziale 3,9-4,4.
- To złożony problem, którego na pewno nie powinno się sprowadzać jedynie do liczby zespołów ratowniczych i karetek. Bardzo ważne jest też edukowanie ludzi w zakresie udzielania pierwszej pomocy, bo nadal jest z tym duży problem - komentuje Zdzisław Kulesza, dyrektor Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Lublinie. - Nawet gdyby zwiększyć liczbę karetek, to bez zaangażowania ludzi na miejscu nie polepszy się skuteczność pracy ratowników. O losach pacjenta decydują pierwsze minuty od wystąpienia zagrożenia życia.
Jego zdaniem problemem jest też infrastruktura drogowa. - Karetki mają problem z dojazdem szczególnie w terenie, gdzie lokalne drogi są w opłakanym stanie. Jest też problem z drogami osiedlowymi ze względu na źle zaparkowane auta i rożne bariery montowane na osiedlach na życzenie mieszkańców, które utrudniają nam szybki dojazd - mówi Kulesza.
- Pod uwagę trzeba też wziąć fakt, że wiele naszych wyjazdów jest nieuzasadnionych. Problemy, z którymi dzwonią ludzie można rozwiązać inaczej na przykład w ramach świątecznej i nocnej opieki. Jest też wiele głupich żartów, które powinny być surowo karane. To wszystko sprawia, że karetka często jest w innym miejscu niż to, w którym, rzeczywiście jest potrzebna.