Tych, którzy spóźniają się z płaceniem abonamentu RTV ścigałby komornik. A tych, którzy nawet nie zarejestrowali odbiorników nie ścigałby nikt. Ten absurdalny punkt zniknął dziś z projektu nowej ustawy medialnej.
Poczta Polska, która odpowiada za ściąganie abonamentu, miałaby przesłać listy dłużników Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji, ta zaś urzędom skarbowym.
- Kiedyś płaciłem abonament, mimo że miałem do niego zastrzeżenia. Ale teraz mam zaległości - mówi Andrzej Krasuski, informatyk z Lublina.
- Może być niewesoło, bo abonamentu nie płacę od ponad roku - martwi się pan Krzysztof.
Ile osób zalega z opłatami? - W naszym województwie mamy zarejestrowanych 331 tysięcy abonentów. Połowa płaci regularnie, połowa ma różne opóźnienia - przyznaje Elżbieta Mroczkowska, lubelski rzecznik Poczty Polskiej. - Natomiast zagadką jest to, ile odbiorników wcale nie zostało zarejestrowanych.
- I wychodziłoby na to, że ci, co nigdy nie płacili, byliby bezpieczni, a mnie za spóźnienia ścigałby komornik. Bzdura! - irytuje się pan Krzysztof.
Tych, którzy mają zaległości można łatwo ustalić, bo poczta ma dane wszystkich abonentów. Nie ma za to skutecznego bata na tych, którzy nawet nie zarejestrowali odbiornika. Kontrola prywatnego mieszkania graniczy z cudem.
- Dwuosobowa komisja z poczty puka do drzwi, wyjaśnia cel wizyty i pyta lokatora czy podda się kontroli. Jeśli lokator odmówi komisja odchodzi, bo nie może działać bez jego zgody. Nie może nawet wezwać policji. Co najwyżej napisać protokół, który trafi na regał. Nie ma przepisów wykonawczych - wyjaśnia Mroczkowska.
Mało tego, coraz więcej osób całkiem wyrejestrowuje odbiorniki. W ubiegłym roku tylko w Lublinie i okolicach zrobiło to prawie 14 tys. osób. Niektórzy otwarcie pisali, że nie zamierzają płacić czegoś, co i tak ma być zniesione. Na nich koalicja sposobu nie znalazła. Wzięła się więc za tych, których łatwiej namierzyć.
- Nie chcę komentować projektu, bo jak to z projektami bywa, szybko się zmieniają - mówi Marta Szpakowska, rzecznik Izby Skarbowej w Lublinie.
Przeczucie jej nie myliło. Projekt ustawy zniknął nagle ze strony internetowej klubu parlamentarnego Platformy Obywatelskiej. Wieczorem pojawił się znowu, ale bez kontrowersyjnych zapisów.