Ostatecznie Witold Kuncewicz wystawił dom rodziców na sprzedaż - informuje Edward Balawejder, dyrektor Fundacji Kuncewiczów. - Piękny obiekt o powierzchni ok. 460 mkw., działka ponad- hektarowa, garaże, wspaniałe usytuowanie w zabytkowym Kazimierzu. Jeśli nabywca zechce realizować przynajmniej w jakimś zakresie cele fundacji, Witold zostawi cenne wyposażenie domu. Cena porównywalna do wystawionej przez polskiego rzeczoznawcę - 450 tysięcy dolarów.
Dzięki faszystom
Po śmierci Marii, jej syn Witold, mieszkający w USA, wypełniając wolę matki, ustanowił w 1991 roku Fundację Kuncewiczów i wydzierżawił jej dom za złotówkę.
- Celem fundacji jest m.in. podtrzymanie dorobku światopoglądowego i naukowo-literackiego Marii i Jerzego - informuje dyrektor Balawejder. - Ale też ideą obydwojga było zbliżenie kultur europejskich.
Po powrocie do kraju i odzyskaniu domu, Kuncewiczowie wyposażali go w cenne meble, obrazy, sprzęty. Już wtedy dom był otwarty dla ludzi sztuki, kultury, pisarzy. Fundacja zachowała dom w jego dawnym kształcie. Willa pisarzy była otwarta tak dla zwiedzających jak dla tych wszystkich, którzy dzielili się swoją wiedzą, talentem, artyzmem. Wystawiało tu swoje prace ponad 160 artystów z całego świata i z Polski. Wiele prac powstało na motywach twórczości Marii Kuncewiczowej. Na tarasie odbywają się koncerty, wystawiane są monodramy. Wśród gości byli m.in. Zofia Kucówna, Anna Polony, Ryszard Kapuściński, Tadeusz Różewicz, Sławomir Mrożek. Organizowano sesje naukowe, spotkania prezentujące historię mniejszości narodowych w Polsce etc.
- Fundacja nie ma ani grosza dotacji - mówi E. Balawejder. - Egzystujemy dzięki nielicznym sponsorom, takim jak Polkomtel Lublin SA i Spółdzielnia Solidarność. Wojewódzki konserwator zabytków wyasygnował nieco pieniedzy na niewielki remont. Witold wydał na dom i niektóre imprezy ponad 110 tys. dolarów. Utrzymanie go kosztuje nas 60 tys. zł rocznie. Wszystkie prace porządkowe wykonują nieodpłatnie wolontariusze, za wstęp na imprezy nie bierzemy pieniędzy. Z naciskiem podkreślam, że
ten dom musi mieć gospodarza.
Poprzedni minister kultury Andrzej Celiński zadeklarował, że Kuncewiczówka zostanie odkupiona przez resort, że pełnić będzie rolę domu pracy twórczej. Nim zrealizował te plany, zastąpił go minister Waldemar Dąbrowski. Ten wycofał się z projektu poprzednika. Problem skwitował uwagą, że jest to sprawa władz lokalnych...
Maria Kuncewiczowa nie była bynajmniej pisarką "lokalną”!
81-letni dziś Witold ostatecznie zdecydował się wystawić Kuncewiczówkę na sprzedaż. Dłużej nie chce łożyć na dom, którym tak naprawdę nikt się nie przejmuje, poza kilkoma życzliwymi sponsorami i wolontariuszami. Jak dodaje E. Balawejder,
Kuncewiczówką interesuje się wiele osób.
- Czynnikiem odstraszającym nabywców jest wielka przeszłość tego domu; piętno intelektualne, jakie wycisnęła na nim Maria. Młode pokolenie boi się takich obciążeń. Jak to - zrobić np. bar czy założyć firmę w takim obiekcie?! A dziś liczy się tylko pieniądz.