Nawet kilkuset kierowców z Janowa Lubelskiego może dostać mandat za złe parkowanie. Wszystko dlatego, że zarejestrowała ich prywatna kamera,
- To skandal! Skąd policja miała zdjęcie mojego samochodu i to z sierpnia? Zaparkowałem wtedy na chwilę na chodniku, żeby zapakować kupiony dywan - oburza się pan Bogdan z Janowa Lubelskiego. Kierowca dostał właśnie pocztą 100-złotowy mandat i 1 punkt karny.
Sprawcą zamieszania jest Stanisław Smarz, właściciel Baru Parma przy ul. Sienkiewicza w Janowie Lubelskim. To on przekazał policji nagrania ze swojej kamery zamontowanej przed lokalem. Kamera "widzi” chodnik w pobliżu sklepu z wykładzinami. Na tym chodniku parkują kierowcy. Często niezgodnie z przepisami - nie zostawiając dla pieszych 1,5 metra.
- Nie było moją intencją, żeby policja wlepiała tym wszystkim ludziom mandaty - przekonuje Smarz. - Chciałem zwrócić uwagę funkcjonariuszy na problem parkowania na chodniku. Gdybym wiedział, że tak to się skończy, to zamazałbym w zapisie z kamery tablice rejestracyjne samochodów - tłumaczy.
Do tej pory mandaty dostało kilkadziesiąt osób. Ale policja informuje, że to nie koniec. Nic dziwnego. Dysponuje nagraniami z ok. 2 miesięcy, a jak mówi Smarz, bywały dni, że kamera rejestrowała nawet kilkadziesiąt samochodów stojących na chodniku.
Policjanci twierdzą, że nie mogli w tej sprawie postąpić inaczej. - Każdy materiał jest dowodem. I jeśli wynika z niego, że auta są źle zaparkowane, musimy wszcząć postępowanie. Tym bardziej, że w tym przypadku nie ma wątpliwości co do autentyczności zdjęć - wyjaśnia Bogumił Polikarski, komendant powiatowy policji w Janowie Lubelskim. - Musimy zadziałać, bo inaczej właściciel kamery mógłby powiedzieć, że dostarczył policji materiał, a my nie podjęliśmy interwencji.
Tymczasem właściciele sklepu z wykładzinami domagają się od komendanta wyjaśnień. - Nie wiem, na jakiej podstawie działa policja. Zdenerwowani klienci przychodzą do nas i pytają, kto im zrobił te zdjęcia - mówi Tomasz Jargiło, syn właściciela sklepu.
Ukarany mandatem pan Bogdan ani myśli płacić. - Odwołam się do sądu. A może to jest zmontowane? Zresztą skąd wiedzą, że nie zostawiłem wymaganego 1,5 metra wolnego chodnika? Przecież zdjęcie zrobiono z pewnej perspektywy i pod kątem - dodaje.
Według komendanta policji, kierowcy padli ofiarami sąsiedzkiego konfliktu między właścicielami baru i sklepu. - Jedna strona hałasuje, druga źle parkuje. I piszą na siebie donosy, a my musimy działać - tłumaczy Polikarski.