Dwa tysiące złotych odszkodowania zasądził lubelski sąd dla oskarżonego, którego proces ciągnie się już od sześciu lat. Płacić ma sąd w Warszawie.
Sprawa Andrzeja W. trafiła do Sądu Rejonowego w Warszawie-Mokotów. Prokuratura oskarżyła mężczyznę o kradzież i groźby. Na rozpoczęcie procesu czekał dwa lata. Potem sprawa się ślimaczyła. W końcu sąd w Warszawie uznał, że powinna trafić do Sądu Rejonowego w Lublinie, bo w naszym województwie mieszka większość świadków. Proces musiał ruszyć od początku.
Andrzej W. domagał się 10 tys. zł odszkodowania. Sąd Okręgowy w Lublinie doszedł do wniosku, że proces toczył się przewlekle w sądzie warszawskim. W Lublinie sprawa prowadzona jest już prawidłowo. Odszkodowanie wypłaci więc tylko sąd ze stolicy. Pieniądze dostanie oskarżony.
Dwa tysiące złotych to rekordowa kwota zasądzona za przewlekłe prowadzenie sprawy w sądzie. Lubelski wymiar sprawiedliwości nie był już tak hojny, gdy chodziło o procesy, które ciągnęły się na miejscu. Tylko po 300 zł dostali rodzice zgwałconej dziewczynki. Proces oprawców ich dziecka ciągnie się od czterech i pół roku. Tysiąc złotych wyprocesował Bogdan S. Złożył doniesienie, że został pobity. Prokuratura umorzyła dochodzenie. Sędziowie przez osiem miesięcy nie potrafili rozpoznać jego zażalenia.