Nie chcą sprzedać swojej nieruchomości pod lotnisko - mogą dostać w zamian taką, którą sobie sami wybiorą.
- Zainspirował nas przypadek rolnika, który nie chciał rozstawać się ze swoją ziemią, bo jest z nią związany od pokoleń - wyjaśnia Piotr Jankowski, rzecznik PLL. - Zaproponowaliśmy mu, żeby znalazł sobie w sąsiedztwie takie gospodarstwo, które spełniałoby jego wymagania. Jeśli dojdziemy do porozumienia, to u notariusza jednego dnia sfinalizujemy dwie transakcje. Jedna to sprzedaż gospodarstwa tego pana pod potrzeby PLL, druga to zakup przez niego wybranej nieruchomości.
Podobną ofertę miało otrzymać już kilka innych osób. - To tak zwane najtrudniejsze przypadki - tłumaczy Jacek Sobczak, wicemarszałek województwa. - Starsi, nieporadni ludzie, którzy mówią, że pieniądze nie załatwiają im problemu.
Na rzecz lotniska przeszło już ok. 20 proc. ze 130 ha gruntów, będących w rękach prywatnych właścicieli. Negocjacje trwają od początku roku.
Część osób kategorycznie nie godzi się na sprzedaż swojego dobytku.
Kolejne spotkanie w tej sprawie odbędzie się u marszałka województwa w najbliższy piątek.
(mag)