Szpital przy ul. Staszica w Lublinie odmówił przyjęcia ciężarnej kobiety. Niespełna dwie godziny później kobieta urodziła bliźniaki. Ale w innym szpitalu - przy ul. Lubartowskiej.
Kobieta opowiada, że jej samopoczucie - zamiast poprawić się - pogarszało z dnia na dzień. 28 grudnia ponownie zgłosiła się do szpitala. - Pojawiło się plamienie - mówi. - Miałam też biegunkę. Mimo to kategorycznie odmówiono przyjęcia mnie na oddział. Lekarze nie zadali sobie nawet trudu zbadania mnie i odesłali do szpitala przy ul. Lubartowskiej.
Tam - według relacji naszej Czytelniczki - lekarze błyskawicznie zdiagnozowali u niej zatrucie ciążowe i odklejające się łożysko. W ostatniej chwili wykonali cesarskie cięcie. Na świat przyszedł chłopiec i dziewczynka. - Synek leży w inkubatorze, ma zapalenie płuc - mówi pani Ewa. - Objawy spowodowane niedotlenieniem mogą ujawnić się w przyszłości. Na szczęście z córeczką wszystko jest w porządku.
Tym, który odmówił przyjęcia do szpitala przy Staszica, był dr Grzegorz Stebłowski. - Procedury są takie, że nie możemy przyjmować ciężarnych z biegunką. Tzw. porody brudne odsyłamy na Lubartowską - wyjaśnia. - Tak zarządził konsultant wojewódzki ds. położnictwa i ginekologii. To była prawidłowa ciąża, bez niepokojących objawów. Jednak zapytałem pacjentkę, czy chce, żeby zawiozła ją tam karetka. Wolała pojechać z mężem samochodem.
Wspomniany konsultant, czyli prof. Jan Oleszczuk, potwierdza, że takie są przepisy. - Porody ze stanami zakaźnymi, a takim jest biegunka, przyjmują szpitale przy ul. Lubartowskiej i al. Kraśnickiej - mówi. - Żeby dokładnie ocenić przypadek tej ciężarnej, musiałbym się zapoznać z jej kartą chorobową. Ale moim zdaniem, zarówno lekarze ze Staszica, jak i z Lubartowskiej postawili prawidłowe diagnozy. W takim zaawansowanym stanie sytuacja zmienia się bardzo szybko.
Bożena Wawrzycka, ordynator traktu porodowego i oddziału położniczego szpitala przy ul. Lubartowskiej, również nie doszukała się błędów w postępowaniu lekarzy ze Staszica. - Odklejenie łożyska może się zdarzyć w każdej chwili, nawet w prawidłowo przebiegającej ciąży - mówi. - A wszystko zakończyło się dobrze. Dzieci tej pani są zdrowe.
Jak się dowiedzieliśmy, NFZ przekaże skargę lublinianki do rzecznika odpowiedzialności zawodowej przy Okręgowej Izbie Lekarskiej w Lublinie, gdyż sam nie ma podstaw prawnych do zajęcia stanowiska w tej sprawie.