Czy za niedbale wystawione przez lekarzy recepty zapłacą pacjenci? Wygląda na to, że tak, bo według nowego rozporządzenia ministra zdrowia apteka będzie mogła realizować recepty z błędami, ale pod warunkiem, że pacjent wykupi lek za pełną kwotę, a tym samym nie skorzysta z prawa refundacji.
Krzysztof Przystupa, prezes Lubelskiej Izby Aptekarskiej uważa, że ministerstwo jest głuche na postulaty aptekarzy.
– Zrzucanie całej odpowiedzialności za złe wypisane recepty na aptekarzy, a teraz na pacjentów nie jest w porządku – mówi. – To również łamanie konstytucji, która gwarantuje wszystkim równy dostęp do opieki zdrowotnej.
Ministerstwo chce, aby apteka nie realizowała recept, w których lekarz nie wpisze np. dokładnego adresu, źle ją oznaczy lub niewyraźnie napisze nazwę leku. Wtedy pacjentowi zostanie albo wykupienie leku za pełna kwotę, często kilkadziesiąt razy wyższą niż z refundacją, albo powrót do lekarza po nową receptę. Może się to okazać jednak trudne, ze względu na kolejki. – Recepta nie może być czekiem, a tak jest w tym przypadku traktowana przez ministerstwo – dodaje Przystupa.
Aptekarze, którzy mimo wszystko zrealizują błędnie wypisaną receptę mogą się narazić na koszty. Narodowy Fundusz Zdrowia żąda za to pieniędzy. Tylko w województwie lubelskim zakwestionował w ubiegłym roku recepty na kwotę kilkudziesięciu tysięcy zł.
Przedstawiciele izb aptekarskich spotkają się w niedzielę, by opracować strategię rozmów z ministerstwem. Chcą, żeby odpowiedzialność w kwestii recept była równomiernie rozłożona na lekarzy i apteki.