Dziś szykują się do Wigilii w odbudowanym dzięki pomocy naszych Czytelników budynku.
- Wracamy do normalności. Mamy gdzie mieszkać, gdzie zrobić święta. Rok był dla nas tragiczny. Ale bez pomocy tych wszystkich ludzi nic byśmy nie zrobili. To wszystko dzięki nim - nie kryje wzruszenia Stanisław Jach z Kolonii Dratów.
Przypomnijmy.
Do tragedii doszło 22 lipca po południu. W dom rodziny Jachów uderzyła trąba powietrzna. W kilka minut cały ich dobytek legł w gruzach. Pan Stanisław ze swoją mamą ledwo uszli z życiem. A jeszcze rano wydawało się, że to będzie najszczęśliwszy dzień w życiu pana Stanisława, bo jego żona urodziła córeczkę. Po katastrofie nie było miejsca, do którego żona i dziecko mogłyby wrócić.
Na pomoc ruszyła cała wieś.
Sąsiedzi sprzątali, pomagali przy odbudowie domu. Pomogła gmina. Zaapelowaliśmy też o pomoc do naszych Czytelników. I nie zawiedliśmy się. Na drugi dzień w redakcji rozdzwoniły się telefony. Lubelskie firmy i Czytelnicy okazali się hojni. Ktoś podarował lodówkę, ktoś inny pralkę. A potem meble, łóżeczko, pieluchy, kosmetyki dla niemowląt, śpioszki i ubranka. Czytelnicy dzwonili również do państwa Jachów i bezpośrednio im przekazywali dary.
Po dwóch miesiącach pan Stanisław odbudował dom i mógł sprowadzić żonę i córeczkę.
Teraz szykują w nim wigilię. A w drugi dzień świąt będą chrzcić małą Wiktorię.
- Na pewno będę myśleć o tym, co się wydarzyło, o ludziach którzy nam pomogli i się za nich modlić. Chcielibyśmy podziękować za pomoc i życzyć wesołych świąt wszystkim, którzy okazali nam serce! A szczególnie sąsiadom, bo dobrych mamy - ociera łzy Zofia Jach, mama pana Stanisława.
- Nawet nie wiemy, jak dziękować za taką pomoc. Słowa to za mało... - dodaje jego żona Ewelina Jach. - Powysyłaliśmy kartki do darczyńców, ale to nie wyrazi naszej ogromnej wdzięczności.
A czego życzą sobie?
- Żeby już nigdy nie spotkała nas taka tragedia i by los w końcu zaczął się do nas uśmiechać - mówi pan Stanisław.