Mieszkanka Krasnegostawu zawiadomiła prokuraturę, że policjant napastował ją w komendzie. - To pomówienie - odpiera zarzut oskarżany.
Przy dyżurce oficera dyżurnego Powiatowej Komendy Policji w Krasnymstawie wisi wielki plakat: "Zostałaś zgwałcona, zgłoś przestępstwo”. 7 lutego przeszła obok niego Anna P., zadbana blondynka. Miała wezwanie na przesłuchanie w charakterze świadka. Sprawa dotyczyła sprzedaży mienia zajętego przez komornika. Chodziło o część jej kamienicy. Porozmawiała tylko z policjantem, obiecała, że następnego dnia przyniesie dokumenty. 8 lutego znowu przyszła do komendy. Już na korytarzu podszedł do niej starszy funkcjonariusz. - Powiedział, że po przesłuchaniu kolega przyprowadzi mnie do jego pokoju - opowiada.
Przesłuchanie odbyło się w pokoju numer 38. Potem kobieta została zaprowadzona w drugi koniec korytarza, do pokoju policjanta, którego wcześniej mijała. - Zostaliśmy sami, siedzieliśmy naprzeciwko siebie - mówi roztrzęsiona. - Zapytał, gdzie jest mój mąż, czy mieszkam sama. Mówił, że jestem w bardzo złej sytuacji, a on może mi pomóc. Zaproponował, że następnego dnia do mnie przyjedzie.
Kobieta twierdzi, że gdy podeszła do drzwi, policjant zaczął ją przytulać i całować. Szybko wyszła z pokoju. Już na korytarzu dał jej kartkę ze swoim numerem telefonu komórkowego. Dopisał na niej swoje imię.
Dzwonimy pod numer z kartki. Zgłasza się policjant. O zajściu z kobietą nie chce mówić. - To nieprawda, pomówienie - ucina.
Annę P. po wyjściu z komendy zauważył jej sąsiad. Też miał wezwanie w tej samej sprawie. - Była zapłakana i roztrzęsiona - wspomina. - Zaraz zadzwoniłem do komendy wojewódzkiej w Lublinie. Pytałem, co mamy robić. Usłyszałem, że trzeba napisać skargę.
Następnego dnia o godz. 17 policjant zaparkował swój samochód niedaleko domu Anny P. - Widziałem, jak on idzie ulicą, podszedł do drzwi sąsiadki - mówi. - Zobaczył mnie i poszedł dalej.
Sąsiad twierdzi, że chciał mieć dowód na to, że widział policjanta. Zadzwonił więc po policję ze skargą, że zastawił mu wjazd. Przyjechał radiowóz. - Policjant został wówczas ukarany mandatem za blokowanie wjazdu - potwierdza Stanisław Bojarski, komendant powiatowy policji w Krasnymstawie.
Komendant przepytał policjantów na temat zajścia. - Rozmawiała z tym policjantem, ale przy otwartych drzwiach - informuje o wynikach ustaleń. - To była rozmowa służbowa. Dotyczyła męża tej pani, poszukiwanego przez prokuraturę z Warszawy.
Komendant skargę kobiety przesłał do prokuratury. - Jest na etapie czynności sprawdzających - mówi Andrzej Stasieczek, prokurator rejonowy w Krasnymstawie.