Jest szansa, że zabytkowy spichlerz w Garbowie przestanie straszyć mieszkańców swoim wyglądem.
- W interesie gminy jest to, żeby zabytek nie popadał w ruinę, a służył mieszkańcom albo turystom - mówi Kazimierz Firlej, wójt gminy Garbów. Podobnego zdania są mieszkańcy.
Spichlerz jest w tej chwili własnością Skarbu Państwa - Agencji Nieruchomości Rolnych, ale do niego do i innych nieruchomości w Garbowie wysunęła roszczenia spadkobierczyni byłych właścicieli - Maria Gordon-Smith.
- Już w marcu pisemnie prosiliśmy, aby pani Maria udokumentowała swoje prawo do roszczeń lub poinformowała nas, czy ma je ktoś inny - wyjaśnia Piotr Jachymek, z-ca dyrektora Agencji Nieruchomości Rolnych. - Odpowiedź mamy dostać w sierpniu.
Jeśli pani Maria Gordon-Smith nie zrobi tego w tym terminie, zostanie jej wyznaczony następny, nieprzekraczalny. Po kolejnej dacie bez odpowiedzi nieruchomości mogą być rozdysponowane, bo agencja uzna, że pani Gordon nie udokumentowała roszczeń, więc nie ma praw do jego odzyskania.
W czerwcu przedstawiciel agencji rozmawiał o tym z Marią Gordon-Smith. Wspomniał, że może ona złożyć oświadczenie, że zrzeka się praw do tych nieruchomości.
- W takiej sytuacji spichlerz zostałby wystawiony do przetargu publicznego - wyjaśnia dyrektor. - I byłoby to możliwe jeszcze w tym roku.
Ale jest i inne rozwiązanie: Spichlerz mógłby stać się - za darmo - własnością samorządu. Ten jednak musiałby określić, co chciałby w nim zrobić. A plany są zachęcające: być może hotel, być może dom kultury...
Póki co spichlerz przy krajowej "siedemnastce” straszy.
- Szkoda obiektu - mówi wójt. - Wszystko jedno, czy zagospodaruje go pani Gordon-Smith czy ktoś inny, czy może gmina zapłaci na remont - najważniejsze, żeby go wyremontować i zagospodarować. Możemy podpisać partnerstwo publiczno-prywatne, czyli partycypować w kosztach i zyskach z osobą prywatną. Jednak obiekt na naszych oczach niszczeje i jest fatalną wizytówką Garbowa.