20-letni uczeń lubartowskiej szkoły średniej w połowie listopada zeszłego roku próbował wymienić butlę gazową. Robił to po ciemku, bo w Lubartowie nie było wówczas prądu. Gdy podłączył pełną butlę, usłyszał ulatniający się gaz. Matka, na prośbę syna, podała mu zapaloną świeczkę. Chłopak przystawił ją w okolice butli. Ulatniający gaz zapalił się. Mieszkanie stanęło w ogniu. Tomasz L. został niegroźnie poparzony. Straż ewakuowała mieszkańców sąsiednich mieszkań. 11 osób z podejrzeniem zaczadzenia na krótko trafiło do szpitala.
– 20-latek został oskarżony o rażące naruszenia zasad bezpieczeństwa – mówi Andrzej Jeżyński, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Straty, które wyrządził pożar, oszacowano na 40 tys. zł. W Lubartowie zorganizowano zbiórkę pieniędzy, żeby pomóc pogorzelcom.