- Myślałam, że to już koniec. Podmuch rzucił mnie i dziecko na ziemię. Udało nam się jednak podnieść i zaczęliśmy uciekać. Gdybyśmy tego nie zrobili, na pewno byśmy zginęli - opowiada uczestniczka zdarzenia.
W rejon tragedii skierowano kilkadziesiąt karetek, pojazdy wojskowe, helikoptery. Wokół sceny gromadzili się zdezorientowani ludzie, poszukujący swoich bliskich. Wielu z nich do późna w nocy jeździło po szpitalach, szukając członków rodziny, znajomych. - Na lotnisku pełno było fragmentów ludzkich ciał - opowiada lwowski milicjant.
Pokazy w momencie wypadku oglądało około 10 tys. ludzi. Wybuch samolotu spowodował masakrę: 83 osoby, w tym 19. dzieci, poniosły śmierć. Do szpitali przewieziono 116 osób. Wiele jest ciężko rannych.
- Przyczyną katastrofy może być lekceważenie ze strony dowództwa lub problemy techniczne - mówił wczoraj szef rządowej komisji dochodzeniowej Jewhen Marczuk.
Rząd ukraiński podjął decyzję o przeznaczeniu 10 milionów hrywien (około 2 milionów dolarów) na pomoc dla poszkodowanych. Akcję pomocy zapowiedziały także władze Lublina i mieszkańcy Hrubieszowa.
Wiceprezydent Lublina Zbigniew Wojciechowski był wczoraj we Lwowie. - W mieście dominuje czerń, ludzie modlą się w kościołach i cerkwiach - powiedział Dziennikowi. - Lwów to - obok Lublina i Zamościa - moje ukochane miasto. Tym bardziej przeraża ogrom tej katastrofy. Obiecaliśmy pomoc w postaci transportu lekarstw, bandaży, środków przeciwbólowych, antybiotyków i płynów infuzyjnych. Tego najbardziej teraz potrzeba.
Hrubieszowianie już wczoraj ruszyli z pomocą poszkodowanym i ich rodzinom. - Zaapelowaliśmy do ludzi, by na plebanię przynosili, co tylko mają: lekarstwa, odzież i żywność. Jeden z mieszkańców właśnie przyniósł antybiotyki - relacjonował ks. dziekan Andrzej Puzon, dyrektor Caritas Diecezji Zamojsko-Lubaczowskiej. - Dary zawieziemy poszkodowanym własnym transportem.