Dokument o życiu w szkole i internacie. Film animowany. Komedia. Młodzież z Kijan tryska reżyserskimi pomysłami i martwi się tylko o to, czy kamera i komputery podołają zadaniu.
Na pierwszy ogień idzie 45-minutowy film dokumentalny o życiu szkoły i młodzieży. Nagrywany na zasadzie ukrytej kamery. Jest już scenariusz i pierwsze sekwencje nagrane w internacie. I deklaracja twórców, że krępujące sceny można wyciąć. Jakie? Na przykład spóźnienie na lekcję lub wagary. Filmowcy mają zgodę dyrekcji na rejestrowanie życia szkoły. Mogą wejść z kamerą na lekcję i nakręcić walkę uczniów z zadaniami z matematyki lub chemii. Żeby mieć z czego wybrać, trzeba będzie nakręcić co najmniej 270 minut materiału.
- Pewnego wieczoru miała być dyskoteka, ale ją odwołano. Młodzież zorganizowała więc spontaniczną imprezę na korytarzu - zdradza pierwsze ujęcia Rafał Huszaluk, uczeń technikum o profilu gastronomicznym.
Rafał jest prezesem kółka filmowego i mózgiem całego przedsięwzięcia. Reżyser i producent w jednej osobie zajmie się także montażem oraz promowaniem projektu. Filmy ogląda od rana do nocy, co spotyka się ze słusznym niezrozumieniem u części nauczycieli. Stały bywalec sobotnich sensów filmowych w lubelskich kinach. Za teksty uwielbia film "Chłopaki nie płaczą”, a za efekty "Władcę pierścieni”.
- Kiedy uczestnicy sfilmowanej zabawy na korytarzu zobaczyli kamerę, to mało nie stratowali nauczycielki - śmieje się Nina Woch, uczennica klasy o profilu ekonomiczno-administracyjnym, fanka filmów historycznych.
Kamera jest ciężka, ale dziewczyny też filmują. Kasia Siegieda z kamerą budzi taką sympatię wśród swoich kolegów, że ci nawet pozują do jakiegoś ciekawego ujęcia. - Potem zajmę się podkładem muzycznym - dodaje Kasia Siegieda, która marzy o studiach kulturoznawczych.
Ale prawdziwą pasją członków koła jest film... rysunkowy. Będzie opowiadał o pierwszoklasiście, "kocie” z Łęcznej, który trafia do szkoły w Kijanach. Chłopcy już rysują postacie, dyskutują nad scenkami, muzyką i zastanawiają się czy domowy komputer "składak” Kamila Gory podoła operacji montażu.
- Na filmach się wychowałem - chwali się Gora, i wylicza że ulubioną "Zieloną milę” obejrzał 48 razy.
Film animowany będzie trwał 5 minut, ale praca nad nim potrawa co najmniej dwa tygodnie. Na jeden ruch, na przykład wejście postaci do autobusu, potrzeba jakieś 30 klatek. Czy mi się chce? Jasne, bo to ich pasja.
Scenariusz do rysunkowej krótkometrażówki napisało życie. Będą więc przygody z kontrolerami biletów, kłótnia z kierowcą autobusu, a także walka ze starszymi kolegami o przetrwanie w szkole. Bohater jeszcze nie ma imienia, podobnie jak film tytułu.
- Trzeba zrobić serię rysunków i je zeskanować - techniczne szczegóły zdradza Krystian Łyskawa, wielbiciel "Kariera Nikosia Dyzmy”. Krystian myśli nad wyprodukowaniem własnej komedii. - Mamy bardzo ciekawy pomysł, tylko czy komputery nie padną?
Animacja gotowa będzie przed feriami, dokument o życiu szkoły już w grudniu. Premiery mają być bardzo uroczyste.
- Ci młodzi ludzie są niesamowici, bo chcą coś zrobić - mówi Aleksandra Osakowska, opiekunka koła. - Film dokumentalny będzie wizytówką naszej szkoły i miejscowości. Projekcje planujemy przy każdej nadarzającej się okazji.