Rodzice uczniów Szkoły Podstawowej w Gardzienicach już zapowiadają protesty. Boją się, że ich dzieci będą uczyć się w Piaskach.
Los Szkoły Podstawowej w Gardzienicach leży w rękach radnych. Zastanawiają się nad jej zamknięciem. - Czekają nas jeszcze konsultacje z mieszkańcami i kuratorium w tej sprawie - mówi Michał Cholewa, zastępca burmistrza Piask.
Propozycja zamknięcia szkoły pojawiła się na sesji już po raz trzeci. W poprzednich latach propozycję radnych oprotestowali mieszkańcy Gardzienic. Nie spotkała się też z akceptacją lubelskiego kuratora oświaty.
- Nie chcemy tej szkoły całkiem zamknąć. Chcemy ją jedynie przekształcić w małą szkołę, taką jaka jest np. w Majdanie Kozic Górnych - zapewnia Cholewa. - Tamci mieszkańcy też na początku protestowali, a teraz są bardzo zadowoleni z przekształcenia placówki.
Mówią, że nie zamieniliby jej na żadną inną. Mała szkoła jest korzystnym rozwiązaniem. Prowadzi ją podmiot społeczny, a rodzice są w pewnym sensie gospodarzami szkoły. Mamy osobę, która jest zainteresowana przejęciem szkoły w Gardzienicach. Pani ta prowadzi już trzy inne placówki.
Kiedyś w gminie było 14 szkół, teraz działają 4 podstawówki, mała szkoła w Majdanie Kozic Górnych oraz dwa gimnazja.
W podstawówce w Gardzienicach uczy się obecnie 38 uczniów, ale od przyszłego roku szkolnego może być ich jeszcze mniej. - W nowym roku szkolnym odejdzie największa klasa, a zapisanych jest tylko dwoje nowych dzieci. Rada Gminy wyliczyła, że jedno dziecko w szkole w Gardzienicach rocznie kosztuje nas 13 tys. zł, a subwencja, którą dostajemy, wynosi około 4600 zł. Rosną koszty utrzymania placówki, a dzieci nie przybywa - argumentuje Cholewa.
- Już od kilku lat radni starają się zlikwidować naszą szkołę. Na razie bezskutecznie. Dla dzieci to nie byłoby dobre rozwiązanie. Teraz uczą się blisko domu, są bezpieczne, bo wszyscy się znamy - przekonuje Wiesława Mazur, dyrektor Szkoły Podstawowej w Gardzienicach.
Rodzice już zapowiadają protesty. - Co roku protestowaliśmy i wygrywaliśmy. Teraz też zamierzamy. Niby obiecują nam przekształcenie placówki w małą szkołę, ale obawiamy się, że nie podołamy finansowo - rozkłada ręce pan Adam, tata małej Oli.