Wczoraj podpisany został 8-letni kontrakt na wożenie pasażerów czystymi i klimatyzowanymi autobusami przez kulturalnych kierowców. Trzydzieści nowych pojazdów ma wyjechać zamiast starszego taboru. Ale nie sprawi to, że stare jelcze i neoplany znikną.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
Wśród trzydziestu nowych autobusów, aż dwadzieścia stanowić mają przegubowce. Wszystkie muszą być wyposażone w klimatyzację, monitoring, automaty biletowe i być wyprodukowane w 2016 roku. Nowym przewoźnikiem, który zobowiązany jest podstawić takie właśnie pojazdy jest warszawska spółka Warbus. Firma nie deklaruje jeszcze, jakiej marki autobusy wyśle do Lublina.
– Rozpoczęcie świadczenia usług nowym taborem nastąpi 15 grudnia – zapowiada Monika Fisz z Zarządu Transportu Miejskiego. – Autobusy 18-metrowe w dzień powszedni będą kierowane do obsługi, m.in. linii nr: 8, 10, 17, 18, 42 i 55, zaś pojazdy 12-metrowe obsłużą linie nr: 3, 6, 23, 37 i 45.
Przez osiem lat Warbus ma dostać za kursy 114 mln zł, ale zapłata będzie pomniejszana o kary umowne za ewentualne przewinienia i to nie tylko tak oczywiste jak opóźnienia, odjazdy przed czasem, niewykonane kursy, czy niezatrzymanie się na przystanku. Na liście karanych finansowo grzeszków jest też brud w pojeździe, palenie przez kierowcę papierosów (także elektronicznych), rozmowę przez telefon, opryskliwe odzywki lub brak biletów, które powinny być sprzedawane pasażerom.
Co ciekawe, miasto wymaga od przewoźnika również tego, by kierowcy posiadali „komunikatywną znajomość języka polskiego”, a jej brak też będzie karany finansowo.
Ostatni wymóg nie wziął się znikąd. Wcześniej wprowadziła go Warszawa po przykrych doświadczeniach z kierowcami, z którymi pasażerowie nie mogli się dogadać. Tymczasem kierowca musi umieć wyjaśnić zasady funkcjonowania komunikacji. Nie będzie umiał? Za to też Lublin ma karać.
Nowe autobusy mają zastąpić nieco starszy tabor, a umowa sprawi, że na ulicach przybędzie przegubowców. Nie znikną jednak całkiem z ulic starsze jelcze i neoplany, którymi „łata” swój tabor Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne. Ich wycofania ZTM nie zapowiada, a jedynie „zmniejszenie zapotrzebowania na pojazdy starszego typu”. – Stanowić będą rezerwę – wyjaśnia Fisz.
Po stare autobusy spółka sięga nawet latem i nawet w niedziele, gdy do obsługi tras potrzeba mało pojazdów, a tylko kilka linii kursuje częściej niż co 50 minut. W niedzielę jeden z wysłużonych jelczy stanął w trasie na skrzyżowaniu i nie mógł już ruszyć.