40-latek odpowie za grożenie sędziemu, który rozstrzygał jego sprawę. Próbował doprowadzić w ten sposób do zmiany składu orzekającego. Pojawił się nawet przed domem sędziego
Sprawa skończyła się aktem oskarżenia, który trafił właśnie do sądu. Marek K., 40-letni bezrobotny piekarz, odpowie za groźby pod adresem sędziego, czym chciał go zmusić do zaniechania czynności służbowych.
40-latek odpowiadał przed sądem za oszustwo popełnione w Internecie. Z akt sprawy wynika, że na sali zachowywał się arogancko.
– W sierpniu ubiegłego roku, kiedy po jednej z rozpraw sąd wyznaczył kolejny termin, oskarżony miał zasugerować, że spotka się z sędzią jeszcze przed następną rozprawą – wyjaśnia prokurator Katarzyna Czekaj z Prokuratury Rejonowej Lublin Południe.
Sędzia mógł zignorować zachowanie oskarżonego, ale jeszcze tego samego dnia Marek K. pojawił się w jego miejscu zamieszkania. Z akt sprawy wynika, że czekał na klatce schodowej – wybrał takie miejsce, z którego mógł obserwować osiedlowy parking.
Kiedy sędzia wrócił do domu, na schodach prowadzących do mieszkania spotkał Marka K. Oskarżony stał w rozkroku i spokojnie zajadał jabłko. W pewnym momencie wyciągnął telefon. Sędzia widział i słyszał, jak do kogoś dzwoni. Marek K. miał poinformować rozmówcę, że znalazł osobę, której szukał. Chociaż ze strony 40-latka nie padły żadne bezpośrednie pogróżki, to sędzia odebrał jego zachowanie jako groźbę.
– W obawie o bezpieczeństwo swoje i rodziny wezwał policję – dodaje prokurator Czekaj.
Kiedy mundurowi dotarli na miejsce, po Marku K. nie było już śladu. Mężczyzna został jednak szybko namierzony. Śledczy uznali, że 40-latek groził sędziemu, by wymusić na nim określone czynności służbowe. Bowiem wcześniej, podczas procesu o oszustwa, oskarżony wnioskował o wyłączenie tego konkretnego sędziego z orzekania.
Markowi K. grozi teraz do 3 lat więzienia. Mężczyzna nie przyznaje się do winy.