To już koniec starego kasztanowca, którego właściciel trzy lata temu starał się w Urzędzie Miasta o zezwolenie na jego wycinkę
Ratusz mu odmówił stwierdzając, że drzewo rosnące przy ul. Peowiaków obok budynku dawnego kina nie kwalifikuje się do usunięcia, ale do pielęgnacji, którą powinien się zająć jego właściciel.
Nowe prośby o zezwolenie Ratusz zaczął dostawać po tym, jak pod koniec maja podczas wichury obłamał się jeden z konarów, a inny nadłamał się następnego dnia. Wnioski były odrzucane przez Ratusz jako niekompletne, ale ostatecznie zespół fachowców obejrzał kasztanowiec.
– Zespół pozytywnie odniósł się do prośby o wycinkę, uznając że gdyby właściciel leczył drzewo, to by do tego stanu nie doszło – wyjaśnia Beata Krzyżanowska, rzecznik prezydenta miasta. – Ponieważ zabrakło tych prac pielęgnacyjnych, to obecnie nie ma już innej możliwości, niż wycinka kasztanowca ze względu na to, że stwarza on zagrożenie. Kary dla właściciela nie będzie.
Moglibyśmy ją naliczać tylko wtedy, gdyby samodzielnie wyciął drzewo bez zezwolenia.