Podejrzewany o łapówkarstwo komendant lubelskich strażaków jest już na wolności. Jeśli zarzuty się potwierdzą, do służby już nie wróci.
Tymczasem, nie milkną echa czwartkowego zatrzymania szefa lubelskich strażaków. – Wszyscy zastanawiają się, czym podpadł – mówi jeden z oficerów lubelskiej Komendy Wojewódzkiej PSP.
Oficjalnie wiadomo jedynie, że Tadeusz D. usłyszał zarzut dotyczący łapownictwa. – Przestępstwo związane jest z przyjmowaniem korzyści majątkowych w wysokości 12 tys. zł w zamian za zlecanie usług na rzecz Komendy Wojewódzkiej PSP w Lublinie – informuje Agnieszka Kępka z Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Postępowanie w tej sprawie śledczy wszczęli na początku sierpnia.
– Aż się wierzyć nie chce, że tak doświadczony oficer może zrujnować swoją karierę za 12 tys. zł – komentują strażacy. – Przecież dla niego to mniej niż 2-miesięczna pensja.
– Tak czy inaczej nigdzie nie widać rozpaczy po tym, co się stało – przyznaje wysoki rangą strażak z Lublina.
Tadeusz D. u wielu strażaków nie ma dobrej opinii. Kilka razy mundurowi skarżyli się nam, że po publikacji ich zdjęć w gazecie natychmiast trafiali na dywanik szefa, gdzie czekała ich kara. – Za zdjęcie, na którym strażak jest bez hełmu, komendant potrafił odebrać miesięczną pensję. Za niedopięty mundur, trzynastkę – wylicza strażak z lubelskiej komendy miejskiej. – To typ surowego wojskowego, który za wszelką cenę chce pokazać swoją władzę – dodaje inny.
Za Tadeuszem D. ciągnie się opinia "człowieka PSL-u”. Został komendantem wojewódzkim, gdy funkcję wojewody objęła Genowefa Tokarska z PSL (wojewoda opiniuje kandydatów). – Jego poprzednik był związany z PiS, więc teraz pora na PO – zauważa jeden ze strażaków. – Idą wybory, więc kto wie, czy komuś nie zależało na wykryciu takiej afery.
Jeśli zarzuty się potwierdzą, Tadeusz D. już do służby nie wróci. Przez najbliższy miesiąc będzie go zastępował dotychczasowy zastępca.