(fot. Maciej Kaczanowski)
Kilkaset złotych podwyżki albo spór zbiorowy. Kolejne związki zawodowe ze szpitala przy ul. Jaczewskiego w Lublinie chcą wyższych wynagrodzeń. O większe zarobki walczą też sanitariuszki, salowe i rehabilitanci z Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej.
W szpitalu przy ul. Jaczewskiego chodzi o trzy związki zawodowe: Solidarność 80, Związek Zawodowy Pracowników SPSK4 i Związek Zawodowy Pracowników Medycznych Laboratoriów Diagnostycznych przy SPSK4. Razem z Solidarnością i Związkiem Zawodowym Techników Elektroradiologii, które są już w sporach zbiorowych z dyrekcją, reprezentują ok. 1300 osób pracujących w SPSK4 (poza pielęgniarkami i lekarzami).
– Do 17 września czekamy na stanowisko dyrekcji w sprawie naszych żądań – mówi Katarzyna Basiak, statystyk medyczny z SPSK4, która należy do Związku Zawodowego Pracowników SPSK4. – Proponowane przez dyrekcję podwyżki wynagrodzeń o 5 proc. od przyszłego roku są dla nas nie do przyjęcia. Jeśli nic się nie zmieni wejdziemy w spory zbiorowe.
Jak zaznacza Basiak, m.in. sekretarki medyczne, rejestratorki czy statystycy są od lat konsekwentnie pomijani przy podwyżkach. – Przede wszystkim nie jesteśmy uwzględnieni w ustawie, bo według definicji nie jesteśmy zawodami medycznymi, lecz stanowiskami.
To daje pracodawcom możliwość niekorzystnej interpretacji przepisów i mogą dawać nam wynagrodzenie minimalne – zauważa Basiak. – Nasze zarobki nie zmieniły się praktycznie od 10 lat. Pod koniec ubiegłego roku wynosiły średnio 2450 zł brutto. W tym roku dostaliśmy podwyżkę w łącznej wysokości 250 zł brutto.
Jak tłumaczy Marta Podgórska, rzeczniczka SPSK4 w Lublinie, stanowiska dyrekcji jeszcze nie ma, bo pismo od związkowców wpłynęło wczoraj po południu. – Musimy mieć czas na przeanalizowanie tych żądań. Na razie jest za wcześnie, żeby o czymkolwiek przesądzać – mówi Podgórska i zapewnia, że najpóźniej do 17 września takie stanowisko będzie gotowe.
500 zł podwyżki chcą z kolei sanitariuszki i salowe z COZL. – To osoby w większości z bardzo długim stażem pracy, 30–35-letnim, które są ewidentnie dyskryminowane pod względem płacowym. Zarabiają średnio 1800 zł brutto. Otrzymaliśmy już ponad 60 wniosków z prośbą o interwencję w tej sprawie (w COZL pracuje ok. 165 osób na tych stanowiskach – red.). Pismo zostało wysłane także do dyrekcji szpitala – mówi Józef Krupa, przewodniczący „Solidarności” działającej w COZL. – Sądzę, że nie obędzie się bez strajku, bo dyrekcja odpisała nam, że podwyżki będą realizowane w miarę możliwości finansowych.
Krupa dodaje, że do salowych i sanitariuszek, które grożą akcją protestacyjną (prawdopodobnie w formie strajku włoskiego od października) chcą się także przyłączyć inne grupy zawodowe, m.in. rehabilitanci.
– Nie będę komentował tej sprawy, bo dokument, który do nas wpłynął nie został przez nikogo podpisany, więc nie wiem, z kim mam rozmawiać. Nie będę odnosił się do anonimowych pism – powiedział Jerzy Kuliński, dyrektor COZL.