W liceach może być ścisk – alarmują nauczyciele. A to za sprawą zbyt pospiesznej likwidacji gimnazjów. Już za trzy lata do pierwszych klas szkół średnich mają pójść uczniowie aż z trzech roczników
Ośmioletnia szkoła powszechna i czteroletnie liceum lub pięcioletnie technikum – tak już wkrótce wyglądać będzie polska szkoła. Zmiany zaczną być wprowadzane we wrześniu 2017 roku. Wtedy absolwenci klas szóstych szkół podstawowych zamiast iść do gimnazjów będą kontynuować naukę w klasie siódmej. Do liceów lub techników zaczną uczęszczać w 2019 r.
– Wszystko wskazuje na to, że to będzie dla nas wszystkich sądny rok – mówi proszący o anonimowość dyrektor jednego z lubelskich liceuów. – Boję się wybiegać myślami do tego czasu, bo nie jestem sobie tego w stanie nawet wyobrazić. Wszystko wskazuje je na to, że przyjdzie do nas wtedy młodzież z trzech roczników.
Dotyczy to uczniów urodzonych w 2005 r., którzy w 2011 r. w wieku sześciu lat rozpoczęli naukę w klasie pierwszej (to 406 uczniów w lubelskich szkołach publicznych) oraz tych, którzy poszli w tym samym czasie do podstawówki jako siedmiolatki (2749 osób). W liceum spotkają się oni z rocznikiem 2003, który zaczynał edukację w wieku lat siedmiu, a po zakończeniu nauki w gimnazjum ma iść do trzyletniego jeszcze liceum (mowa o 2931 dzieciach).
– Boję się, że kiedy do liceów pójdą aż trzy roczniki, to szkoły będą przepełnione – mówi pani Ewa z Lublina. – Moja córka poszła do szkoły, jako sześciolatka w 2011 r.. Z wykształcenia jestem psychologiem i wiem, że wtedy była to dobra decyzja. Córka sobie świetnie radzi, ale i tak obawiam się, że przez zbyt szybkie rozpoczęcie nauki zrobiłam jej krzywdę. Kiedy będzie miała 14 lat może spotkać się w klasie z 16-latkami. Na tym etapie rozwojowym taka różnica wieku to prawdziwa przepaść. Nie sądzę, żeby przebiegło to bezproblemowo. Poza tym będzie trudno się dostać do wymarzonej szkoły, bo kandydatów będzie dużo więcej.
– Mam nadzieję, że taki scenariusz się nie spełni – komentuje jedna z nauczycielek VIII LO w Lublinie. – Najstarsze dzieci będą pisać maturę już po trzeciej klasie. Młodszych egzamin ten będzie czekał dopiero po czterech latach nauki. Więc siłą rzeczy każde będzie uczyło się w oparciu o inny program i w innej klasie. Ścisk w szkołach będzie jednak ogromny. Uważam, że ministerstwo popełniło błąd zapowiadając tak wielkie zmiany, a jednocześnie nie mówiąc o szczegółach reformy. To nie w porządku nie tylko w stosunku do dzieci, ale także ich rodziców oraz nauczycieli.
Jak zapowiedziała Anna Zalewska, minister edukacji, harmonogram zmian zostanie przedstawiony na początku stycznia przyszłego roku. – Mam nadzieję, że do tego czasu coś się zmieni i scenariusz zakładający trzy roczniki w pierwszej klasie nie wejdzie w życie – mówi Stanisław Stoń, dyrektor I LO im. Stanisława Staszica. – Na razie jesteśmy zajęci rekrutacją i o tym, co ma być w 2019 r. nie myślimy. Głowa będzie jednak boleć osoby, które będą wtedy układały plan lekcji dla poszczególnych klas, decydowały o ich liczbie i liczbie uczniów w poszczególnych szkołach.
Wrócą egzaminy wstępne?
W miejsce zlikwidowanego egzaminu szóstoklasistów Centralna Komisja Egzaminacyjna ma udostępnić testy diagnostyczne służące do wstępnej oceny wiadomości i umiejętności uczniów rozpoczynających naukę w I klasie. Kolejne roczniki, które zostaną w ośmioletniej szkole powszechnej, będą pisały egzamin na zakończenie tego etapu nauczania. Na razie nie wiadomo jednak, czy będzie to egzamin pisany w starej szkole czy też egzamin wstępny przed przyjęciem do liceum i technikum.