Jednostka ma już blisko 25 milionów złotych zobowiązań. Zadłużenie wzrasta z miesiąca na miesiąc.
– Szpital nadal nie bilansuje bieżącej działalności. Co miesiąc przybywa od 600 tys. zł do 1 miliona zł nowych zaległości – mówi Ryszard Sekrecki. – Mam nadzieję, że do końca 2002 roku uda się przynajmniej nie generować nowych długów. Żeby to się udało, nie obędzie się bez rewolucji.
Program wyjścia z kryzysu zakłada zwolnienie około 250 osób, likwidację wielu stanowisk kierowniczych i wprowadzenie nowego modelu zarządzania, opartego na odpowiedzialności pracowników również za sprawy finansowe. Szpital czeka teraz kilka konkursów na stanowiska ordynatorów. Dyrektor nie ukrywa, że chciałby, by wygrali je prężni, młodzi lekarze, mający doświadczenie nie tylko zawodowe, ale i zdolności menedżerskie.
Ale powodzenie tych działań może zapewnić jedynie dobry przyszłoroczny kontrakt z kasą chorych. – Niestety zapowiedzi nie są optymistyczne – mówi Sekrecki. – Chciałbym kontrakt o co najmniej 10 procent większy od tegorocznego. Obawiam się jednak, że może się to okazać niemożliwe.
Zaległego długu nie da się jednak spłacić wyłącznie z kontraktu. Dyrektor liczy na współpracę z Urzędem Marszałkowskim i wspólne poszukiwanie form dofinansowania lub oddłużania placówki.
– Bez współdziałania i akceptacji programu ze strony organu założycielskiego nikt nie wyprowadzi tego szpitala na prostą – podkreśla nasz rozmówca.