Członkowie Samoobrony zasiadający w komisjach wyborczych podczas wyborów do Parlamentu Europejskiego nie mogą przyozdabiać koszul biało-czerwonymi krawatami. Tak postanowiła w poniedziałek Państwowa Komisja Wyborcza. A jeśli takie krawaty nałożą, przewodniczący komisji ma prawo nakazać usunięcie ich siłą z lokalu wyborczego.
Państwowa Komisja Wyborcza uważa, że noszenie krawatów i innych elementów kojarzonych z określoną patią polityczną (opasek, strojów organizacyjnych itp.) jest formą agitacji, której w lokalu wyborczym prowadzić nie wolno.
- A kto nam zabroni? Czy ta komisja (PKW - red.) źle spała w nocy, czy co? Taki zakaz nie ma żadnej podstawy prawnej - denerwuje się Lepper, który zobowiązał swoich ludzi w komisjach wyborczych do założenia biało-czerwonych krawatów.
- Jedni mają żółte, inni niebieskie, a my biało-czerwone paski na krawatach - wtóruje mu poseł Marian Kwiatkowski, szef Samoobrony na Lubelszczyźnie.
Lepper dodaje, że wygląd krawatów nie jest zastrzeżony przez jego partię. Nie ma na nich żadnych emblematów ani napisów "Samoobrona”. Jego zdaniem każdy obywatel ma prawo używać barw Rzeczypospolitej Polskiej w celu podkreślenia znaczenia wydarzenia
lub uroczystości.
W komisjach wyborczych na Lubelszczyźnie zasiądzie w niedzielę ponad 1500 członków Samoobrony
(nie licząc mężów zaufania). Co się stanie, jeśli przyjdą do pracy w swych ulubionych krawatach i będą głusi na polecenia przewodniczacego komisji? - Trzeba będzie poprosić policję o interwencję - wyjaśnia Teresa Bichta, dyrektor Krajowego Biura Wyborczego w Lublinie.