"Włoscy malarze pokazują nam Dzieciątko pyzate, takie które nabrało już ciała. Jedni przedstawiali dziecko okryte tkaniną inni malowali je zupełnie nagie". Rozmowa z Bożeną Kuklińską, historykiem sztuki, kierownikiem Katedry Historii Sztuki Kościelnej i Muzealnictwa KUL
• Dlaczego goły Jezusek leży na ziemi? Na świątecznych kartkach zwykle jest słodkokiczowaty obraz Świętej Rodziny i stajenki. Na obrazach dawnych mistrzów, na przykład niderlandzkich, narodzony Mesjasz leży po prostu pod nogami Marii…
- A to przez świętą Brygidę Szwedzką. Wizja Dzieciątka leżącego na gołej ziemi ma związek z widzeniem św. Brygidy Szwedzkiej, mistyczki, która w XIV wieku była w Ziemi Świętej i miała widzenie Marii przed porodem i nowonarodzonego Jezusa. Św. Brygida opisywała widziane przez nią niezwykłe światło, jakie biło od leżącego na ziemi Dzieciątka. Dlatego niektórzy malarze odwoływali się do tego właśnie motywu. Czasami pokazywali Jezusa leżącego w mandorli, owalnej świetlnej aureoli podkreślając Jego boską naturę.
Na dodatek malarze niderlandzcy przedstawiali Dzieciątko bardzo realistycznie. Jest pomarszczone, brzydkie, takie jak dziecko po urodzeniu. A na przykład włoscy malarze pokazują nam Dzieciątko pyzate, takie które nabrało już ciała. Jedni przedstawiali dziecko okryte tkaniną inni malowali je zupełnie nagie. Czasami tkanina, w którą spowite jest niemowlę interpretowana jest jako zapowiedź całunu grobowego Chrystusa.
• Motyw małego Jezusa i szopki jest popularny w historii malarstwa? Artyści często po niego sięgali?
- Bardzo często, powstały tysiące obrazów ukazujących Boże Narodzenie. Najstarsze znane nam przedstawienia pochodzą z IV wieku. Malowano na nich grotę, w której jest żłóbek i Dzieciątko oraz wół i osioł. Tak jak przepowiadał to prorok Izajasz. Czasami dodawano także samego Izajasza. Po tym, jak przedstawiona jest postać Marii widać z jakiej tradycji czerpali malarze. Na malowidłach nawiązujących do kanonu wschodniego widać ją leżącą, wówczas poza Józefem towarzyszą Jej położne, które przygotowują kąpiel Dzieciątka. Maria leży, jest największą postacią na obrazie, ale to Jezus trzymany jest przez położne tak, by było go jak najlepiej widać, przykuwa wzrok.
• Czy malarze wprowadzali do przedstawień bożonarodzeniowych coś ze swojego świata? Postacie, idee?
- „Pokłon trzech króli” to obraz Sandra Botticellego, namalowany w 1475 roku. Jest on rodzajem hołdu dla rodziny Medyceuszy. W postaciach trzech króli ukazał artysta Cosima Medici, pierwszego znaczącego przedstawiciela rodu oraz dwóch jego synów. Z boku sceny namalował Lorenza Manifico, ówczesnego władcę Florencji, a naprzeciwko umieścił swój autoportret.
Po 1490 roku Botticelli uległ wpływowi moralizatorskich wystąpień Savonaroli, zakonnika-reformatora, który głosił kazania, w których odwoływał się do Apokalipsy i między innymi krytykował władców, upadek moralny duchowieństwa i społeczeństwa oraz wprowadzanie do religijnych obrazów współczesnych postaci. Uznany za heretyka został stracony. Autor „Narodzin Wenus” przeszedł duchową przemianę.
Wówczas, w 1500 roku, powstało „Mistyczne Narodzenie”, jedyne dzieło opatrzone przez Botticelliego inskrypcją „Obraz ten pod koniec 1500 roku, w tarapatach Italii, ja Alessandro, w pół czasu po tym czasie, namalowałem, zgodnie z jedenastym rozdziałem świętego Jana, w drugiej biedzie Apokalipsy, kiedy diabła uwolniono na trzy i pół roku; następnie zostanie skrępowany w dwunastym i zobaczymy go jak na tym obrazie…”. Na płótnie, w górnej strefie ukazanych zostało 12 tańczących aniołów z gałązkami oliwnymi w rękach, ubranych w suknie białe (wiara), czerwone (miłość) oraz brązowe (w kolorze ziemi, symbolizujące ubóstwo i pokorę). Poniżej znajduje się grota z drewnianym daszkiem, na którym trzej aniołowie czytają otwartą księgę. Przed grotą widoczna jest Święta Rodzina. Święty Józef ma twarz ukrytą w ramieniu, jakby drzemał. Maria pochyla się nad Dzieciątkiem, które wyciąga do niej ręce. Są Trzej Królowie i dwaj pastuszkowie. Na pierwszym planie trzej aniołowie przekazują znak pokoju trzem mężczyznom. Te anioły mają suknie w kolorach: białym, czerwonym i zielonym, czyli w barwach nadzieli, miłości i wiary.
A pod skałą, na której stoi stajenka widać moce piekielne, w postaci diabłów, które pierzchają spod nóg aniołów i próbują ukryć się w skalnych szczelinach. Zło jest zduszone i przygniecione przez nowonarodzonego Jezusa ale istnieje. Artysta nie wrócił już więcej do tematyki mitologicznej, pogańskiej. Tworzył jedynie obrazy religijne. „Mistyczne Narodzenie” jest w jego twórczości przełomowe.
• Stali towarzysze w szopce to osioł i wół. U Botticelliego też. Jan Wydra, lubelski malarz, który tworzył przed II wojną światową w swoim „Bożym Narodzeniu” niemal na pierwszym planie sadza pół kurnika…
- Zwierzęta te pochodzą z proroctwa Izajasza gdzie czytamy: „Wół rozpoznaje swego Pana i osioł żłób swego właściciela. Izrael na niczym się nie zna, lud mój niczego nie rozumie”. I na obrazie Wydry wół też jest. Zwierzęta towarzyszyły też pasterzom, którzy przyszli do szopki po tym, jak nowinę zwiastował im anioł. Przez wieki historii malarstwa postacie w szopce bardzo się zmieniają. Wielu twórców korzystało z apokryfów, a nie z bardzo lakonicznego opisu narodzin Jezusa, jaki mamy w ewangeliach św. Łukasza i św. Marka. Malarstwo potrzebuje historii, narracji. Na obrazie Wydry mamy również realia wiejskiego gospodarstwa.
• Wystarczy popatrzeć na dwa obrazy. Wspominanego Jana Wydry i żyjącego na przełomie XVI i XVII wieku Hermana Hana. Na przykład postać świętego Józefa…
- Na fragmencie obrazu, który zdobi predellę (podstawę) ołtarza katedry w Pelplinie, święty Józef ucisza muzykujące anioły, chce zapewnić Dzieciątku spokój. Han namalował świętego Józefa stojącego z boku, ale opiekującego się rodziną. Natomiast u Wydry św. Józef albo broni wstępu do stajenki, by nie przeszkadzano Matce i Dziecku, albo wypatruje kogoś w oddali. Blask na horyzoncie może sugerować, że bije on od anioła zwiastującego pasterzom nowinę i pasterze zaraz się pojawią. A może to gwiazda, która sprowadzi Trzech Króli?
• Józef i Maria u Wydry są absolutnie anonimowi. Widać jedynie twarz Jezusa…
- Tak, ale scena ukazująca pochyloną nad Dzieciątkiem Marię jest bardzo intymna, spokojna, ludzka. Oni są dla siebie. Maria z płótna Hermana Hana jest niezwykle smutna i tak trzyma Dziecko tak, by wszyscy je mogli zobaczyć. To taka prezentacja. Smutek Marii, na powstałym w 1618 roku obrazie jest interpretowany jako przeczucie dalszego losu Jezusa, Jego śmierci. Natomiast zebrani dookoła pasterze cieszą się, dla nich właśnie przyszedł Mesjasz - Zbawiciel. Anioły też są radosne, wesoło muzykują.
• I wszystkich oświetla blask bijący od Dzieciątka…
- Herman Han przepowiadał już późniejszy światłocień Rembrandta. On go wyprzedzał, bo gdy Han malował swój obraz, Rembrandt miał dopiero 12 lat.
• A jak interpretować to, że jedni mistrzowie sytuują miejsce narodzin Jezusa w stajni, gdzieś w górach, a niektórzy w rozpadających się pałacach, zamkach, miejskich budowlach?
- Rozpadające się budowle to ruiny świątyni Salomona, rozpad starego porządku, odchodzące Stare Przymierze. Kończy się Stary Testament i zaczyna Nowy Testament. Przyjście Jezusa zwiastuje Nowe Przymierze i wielkie zmiany.
Dziękujemy panu Krzysztofowi Mania (Krzysztof Mania Fotografia) za udostępnienie zdjęć obrazu Hermana Hana
Bożena Kuklińska
Historyk sztuki, profesor Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II, kierownik Katedry Historii Sztuki Kościelnej i Muzealnictwa.
Zajmuje się sztuką i kulturą nowożytnej Europy, jej wpływów na dokonania artystyczne w Polsce. Interesuje ją nie tylko forma ale przede wszystkim treść dzieła sztuki i możliwości jej szerokiej interpretacji. Autorka książek: „Bazylika Trójcy Przenajświętszej w Krośnie” (2000); „Triumphus Mariae-Ecclesiae” (2003); „Praedicatio tabularis” (2006).