Sprawa skrajnie wychudzonego chłopca, który trafił do szpitala skończy się w sądzie. Zdaniem śledczych, za jego stan odpowiadają rodzice. Niewiele brakowało, by doprowadzili do śmierci drugiego syna.
Jego rodzina mieszka w powiecie biłgorajskim. Ojciec przywiózł Piotrusia do szpitala w Tomaszowie Lubelskim, ale stan dziecka był na tyle poważny, że trafił do DSK. Sprawą zajęła się prokuratura. Do Sądu Rejonowego w Biłgoraju wpłynął właśnie akt oskarżenia przeciwko rodzicom chłopca, Małgorzacie i Bogdanowi N.
- Dla dobra dzieci złożyliśmy wniosek, by proces odbywał się w trybie niejawnym - zastrzega Romuald Sitarz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Zamościu.
Decyzja w tej sprawie jeszcze nie zapadła. Wiadomo jednak, że rodzice chłopca usłyszeli dwa zarzuty, dotyczące nieprawidłowej opieki nad Piotrusiem, ale też i jego bratem Wojtkiem.
Pierwszy zarzut dotyczy okresu od stycznia 2011 roku do kwietnia 2014 r. Według prokuratury, Małgorzata i Bogdan N. nie zapewnili Piotrusiowi odpowiedniej opieki lekarskiej. Doprowadzili go tym samym do ciężkiej choroby, narażając jego zdrowie i życie. Drugi zarzut jest podobny i dotyczy wydarzeń z lutego 2013 roku. Wojtek nie mógł doczekać się lekarza, chociaż miał biegunkę i wymioty. Jego stan zagrażał życiu.
- Rodzice stwierdzili, że chłopiec był leczony środkami homeopatycznymi - wyjaśnia sędzia Anetta Wlezień, wiceprezes Sądu Rejonowego w Biłgoraju. - Z ich wyjaśnień wynika, że opieka lekarska nad dziećmi realizowana była w prywatnym gabinecie. Oskarżeni nie przyznali się do zarzucanych im czynów.
Biegli powołani w sprawie ocenili, że za fatalny stan zdrowia chłopców odpowiadają rodzice. Nie dbali bowiem o regularne badania i mimo takiej potrzeby nie korzystali z fachowej opieki medycznej. Samo uzasadnienie aktu oskarżenia w tej sprawie liczy 20 stron.
Małgorzata i Bogdan N. mieszkają w niewielkiej miejscowości. Oboje są wykształceni. Bogdan N. uczy w szkole średniej. Para ma 6 dzieci, które nie chodzą do szkoły. Mama uczy je w domu.
Para miała 7 dzieci. W lutym 2013 roku zmarł ich 14-miesięczny syn Pawełek. Miał przewrócić się podczas zabawy ze starszym bratem. Wezwanej na miejsce załodze pogotowia nie udało się uratować chłopca. Lekarz miał wątpliwości, co do przyczyny śmierci dziecka i sposobu, w jaki się nim opiekowano. Sprawą zajęła się policja i prokuratura. Sekcja zwłok wykazała, że dziecko było zdrowe. Postępowanie w tej sprawie umorzono.
Teraz Małgorzacie i Bogdanowi N. grozi do 5 lat więzienia.
Imiona dzieci zostały zmienione