Wczoraj do szpitala przywieziono mężczyznę, z którego klatki piersiowej wystawał trzonek od kuchennego noża. Ostrze weszło na około 20 centymetrów raniąc serce. A mimo to, pacjent przeżył!
Godz. 14. W ekspresowym tempie mężczyzna trafiła na stół operacyjny w szpitalu klinicznym nr 4 przy ul. Jaczewskiego w Lublinie. Z jego klatki piersiowej wystaje kuchenny nóż. Pacjent żyje, ale jest nieprzytomny. Lekarze Z Kliniki Kardiochirurgii pierwszy raz coś takiego widzą. Ostrze wbiło się na około 20 centymetrów. Wyjmują nóż. Zakrwawiony wkładają do foliowego woreczka.
Godz. 15. Nad rozciętą na kilkadziesiąt centymetrów klatką piersiową pochylają się chirurdzy.
- Ostrze weszło za tylną ścianą lewej komory serca, uszkadzając worek osierdziowy oraz płuco - na bieżąco informuje dr Kamil Muc, lekarz z kliniki. - Niegroźnie drasnęło serce w odległości zaledwie 2-3 milimetrów od głównych naczyń krwionośnych. Gdyby zostały przerwane, mężczyzna by umarł.
Operacja kończy się przed godz. 16. Stan pacjenta jest stabilny. Kardiochirurdzy podkreślają, że to bardzo rzadki przypadek. O podobnym nie słyszeli od lat. Przypominają sobie, że pacjenta z nożem w klatce piersiowej lubelski szpital operował w latach 90. w Klinice Torakochirurgii i Klatki Piersiowej.
Pogotowie o zajściu zawiadamia policję. - Wstępnie wypadek został zakwalifikowany jako próba samobójcza, ale sprawdzamy tę sprawę - przekazuje nam Tomasz Jachowicz z biura prasowego Komendy Miejskiej Policji w Lublinie.