Lubelska prokuratura sprawdza, czy firma ze Śląska dostarczała do sklepów przeterminowane o kilka lat ryby. W magazynie tej firmy w Lublinie śledczy zabezpieczyli 100 ton mrożonek.
Tyle że do inspekcji trafił anonimowy donos, że magazyn wciąż jest czynny, a przed jego drzwi przyjeżdżają kolejne samochody, do których jest pakowany towar. Inspektorzy sprawdzili ten sygnał – potwierdził się. Zawiadomili więc policję i prokuraturę.
Śledczy zabezpieczyli w lubelskim magazynie 100 ton mrożonych ryb, puste opakowania, etykiety i metkownice. – Można przypuszczać, że do magazynu trafiał towar z centrali, wobec czego policjanci ze Śląska skopiowali zawartość twardych dysków z komputerów z głównej siedziby firmy – mówi Dorota Kawa, szefowa Prokuratury Rejonowej w Lublinie.
Przesłuchali też dwóch świadków, którzy pracowali w magazynie (kobietę, która pakowała ryby i mężczyznę, który pracował jako magazynier).
Z ich zeznań wynika, że ryby mogły być przeterminowane nawet o kilka lat. Powiedzieli, że sami nie wiedzieli, o ile. Wielokrotnie pakowali mrożonki, których termin przydatności do spożycia już dawno minął. Powiedzieli śledczym, że zgłaszali ten fakt przełożonym, ale nikt nie reagował. A przeterminowane mrożone ryby trafiały na rynek. Gdzie? To ustalają śledczy.
Z ich wstępnych ustaleń wynika, że produkty były pakowane w nowe opakowania, na które naklejano nowe etykiety z kolejnym, rocznym terminem ważności. Takie ryby miały wyjechać z lubelskiego magazynu nawet w tym roku, duże partie m.in. w czasie Wielkiego Postu.
Na razie nikt nie usłyszał zarzutów. Śledztwo jest prowadzone w sprawie zmieniania daty przydatności do spożycia na produktach. Ale niewykluczone, że prokuratura postawi też zarzut narażenia konsumentów na niebezpieczeństwo.