Środkiem nieoświetlonej jezdni idą dzieci, bo nie ma chodnika. Gdy nadjeżdża samochód, uciekają do pobliskiego rowu. Tak wygląda droga do szkoły uczniów mieszkających na ul. Pliszczyńskiej.
Pliszczyńska jest bardzo wąska. Co kilkanaście metrów wchodzi w ostry zakręt. Nie ma pobocza, którym uczniowie mogliby bezpiecznie iść do szkoły.
– Serce mi pęka, gdy widzę jak dzieciaki idą ulicą, po której pędzą samochody – dodaje Danuta Kuśpit z Pliszczyna. – Starsi ludzie też nie mogą spokojnie przejść. A miasto całkiem o nas zapomniało.
– Tu powinien być chodnik – dodaje Grażyna Śniadówka.
Dyrekcja podstawówki i gimnazjum od dawna walczy o jego budowę. – Problem dotyczy głównie młodszych dzieci, które mieszkają w okolicy. Nie są dowożone do szkoły gimbusami – mówi Józef Bąk, dyrektor Gimnazjum w Pliszczynie. – Urzędnicy powinni pomyśleć o bezpieczeństwie ludzi.
Ulica Pliszczyńska należy do Lublina. – Gdyby należała do gminy Wólka Lubelska byłoby inaczej – uważa dyrektor Bąk.
– Chodnik jest potrzebny nie tylko dzieciom, ale też starszym ludziom. Muszą przecież jakoś dojść do kościoła, na przystanek – mówi wójt gminy Wólka Lubelska. – Większość z nich ma trudności z poruszaniem, niektórzy chodzą o kulach. Ale miasto nie chce inwestować w Pliszczyńską.
Miasto w najbliższym czasie nie przewiduje jednak budowy chodnika w tej okolicy. – Bez wątpienia bezpieczeństwo dzieci jest ważne, ale ten problem dotyczy też wielu innych ulic w Lublinie – twierdzi Mirosław Kalinowski z biura prasowego Urzędu Miasta. – Na większości z nich jest większy ruch niż na Pliszczyńskiej. Dlatego tam w pierwszej kolejności będą układane chodniki.
– Widocznie musi ktoś zginąć, żeby urzędnicy sobie o nas przypomnieli – dodaje Kuśpit.
Roman Szot, przewodniczący komisji rozwoju przy Radzie Miasta
Bezwzględnie powinien tam być chodnik. Nie może tak być, żeby dzieci szły do szkoły z narażeniem życia i zdrowia. Bezpieczeństwo najmłodszych jest najważniejsze.