Po Bramie Trynitarskiej to najpiękniejszy punkt widokowy w Lublinie. Przeor oo. dominikanów chce odrestaurować plac przy Teatrze Andersena.
Pierwsza część placu zaraz za wejściem przez bramę od ul. Jezuickiej zostanie podniesiona do wysokości teatralnych schodów. W miejscu, gdzie teraz jest rozdeptany trawnik, przeor chce zrekonstruować dawne mury obronne Lublina. Druga część placu znajdowałaby się niżej.
- Chcielibyśmy wyłożyć ją granitowymi płytami - mówi o. Głubisz. - Posadzilibyśmy też drzewka, które miałyby efektowną iluminację - dodaje przeor. Plany zakładają podświetlenie drzew od dołu.
Na placu mają też pojawić się ławeczki. Będą ustawione wzdłuż murku, który zostanie podwyższony. Dominikanie rozważają też ustawienie w tym miejscu stylowego, metalowego ogrodzenia.
Odnowiony plac mógłby stać się miejscem kameralnych imprez. Mieszkańcy mogliby zostawiać samochody na ul. Podwale i stamtąd wejść na plac po schodkach.
Na zrealizowanie tych planów potrzeba miliona złotych. - Nie mamy takich pieniędzy. Nie mam też dużych szans na dofinansowanie z Unii, bo na dziedzictwo kulturowe są tylko 3 miliony euro na całe województwo - rozkłada ręce o. Głubisz. - Większe fundusze na rewitalizację Starego Miasta mają pojawić się jesienią, ale trochę szkoda czekać z remontem kolejny rok.
Jeśli dominikanom nie uda się zdobyć pieniędzy od Unii Europejskiej, będą prosić o pomoc władze Lublina.
A już 8 kwietnia ten zakątek Lublina będzie miał własną nazwę: Taras im. Jerzego Giedroycia. Inicjatywa wyszła z lubelskich środowisk naukowych. Na razie będzie to nazwa nieformalna, bo oficjalną może nadać jedynie Rada Miasta w drodze uchwały.