Oskarżeni doskonale wiedzieli co sprzedają. Taki wniosek płynie z relacji świadków zeznających w procesie Patrycji M. i Jakuba G. Odpowiadają oni za handel dopalaczami w sklepie przy ul. Furmańskiej w Lublinie.
W poniedziałek na ławie oskarżonych zasiadła jedynie Patrycja M. Jej były przełożony trafił do aresztu w związku ze śledztwem prowadzonym przez prokuraturę w Piotrkowie Trybunalskim. Tamtejsi śledczy również zarzucając Jakubowi G. handel dopalaczami.
Lubelski proces dotyczy działalności sklepu Hindupoint przy ul. Furmańskiej. Prowadzeniem placówki zajmował się Jakub B., Patrycja M. była ekspedientką.
– Pytałam jej, jak by się czuła, gdyby ktoś sprzedawał dopalacze jej dzieciom – wspominała w sądzie inspektor sanepidu, która kontrolowała sklep. – Patrycja M. odpowiedziała, że nie ma pracy i jest jej wszystko jedno co sprzedaje. Podczas kontroli była obojętna. Nie tłumaczyła się.
Inspektorzy odwiedzali sklep w latach 2013-2014. Hindupoint kilka razy był zamykany. Na miejscu zabezpieczono setki porcji dopalaczy, w tym tzw. „Cząstki Boga”. Z relacji inspektorów wynika, że po kontrolach Jakub G. zmieniał nazwę spółki prowadzącej sklep i wznawiał działalność. W międzyczasie do sklepu dowożono nowy towar na miejsce tego zarekwirowanego przez sanepid.
Sprawą zajęła się prokuratura ponieważ dla dwóch osób spożycie produktów kupionych w Hindupoint zakończyło się hospitalizacją. Jakub G. i Patrycja M. zostali oskarżeni o sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia wielu osób. Nie przyznali się do winy, domagając się umorzenia sprawy.
W pierwszym procesie Sąd Rejonowy Lublin-Zachód podzielił argumenty ich obrońcy. Uznał, że handel tzw. dopalaczami nie jest przestępstwem. Na opakowaniach widniało bowiem ostrzeżenie, że substancje te nie nadają się do spożycia. Poza tym zatruły się tylko dwie osoby, więc nie można mówić o masowym zagrożeniu.
Wyrok skutecznie zaskarżyła prokuratura. Sąd Okręgowy w Lublinie uchylił rozstrzygnięcie z pierwszej instancji i skierował sprawę do ponownego rozpoznania. Patrycji M. i Jakubowi G. grozi do 8 lat więzienia.