Państwowa Inspekcja Pracy ujęła się za pracownikami pionu zasiłków rodzinnych Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie. Ci, którzy czuli się wykorzystywani przez pracodawcę niezwłocznie dostaną pieniądze za godziny nadliczbowe. Będą mogli odebrać sobie też wolne za przepracowane w maju i czerwcu dni wolne.
Wypłata świadczeń rodzinnych według nowego systemu okazała się gehenną dla samotnych matek i urzędników. Pisaliśmy o tym kilkakrotnie. Kobiety z dziećmi całymi dniami stały w kolejce po należne im zasiłki. Narzekały na opóźnienia, brak informacji, bałagan. Pracownicy MOPR twierdzili, że i im nie było łatwo. Pracowali po godzinach, w pośpiechu i stresie, także w dni wolne. To było powodem skargi do inspekcji pracy.
Urzędnicy winią ustawodawcę, minister obciąża gminy. W niektórych miastach, jednak poradzono sobie z tym zadaniem. Kolejek do kas uniknięto m.in. w Nowym Sączu, gdzie wypłaty zrealizowano przez bank.
– Tak było najwygodniej, najsprawniej i najtaniej – mówi Roman Baczyński kierownik działu świadczeń MOPS w Nowym Sączu. – Bank założył osobom uprawnionym do wypłat zasiłków uproszczone konta osobiste. Otrzymały one karty płatnicze i bankomatowe. Nas to kosztowało niewiele: 5 zł od osoby na cały okres zasiłkowy trwający od maja br. do września przyszłego roku. A najważniejsze, że wszystko odbyło się bez nerwów.