Dyrektorzy TVP Lublin dostali w piątek wypowiedzenia i zakaz wypowiadania się dla prasy. Zwolnił ich p.o. prezes Piotr Farfał, ale nie wiadomo, czy jego decyzja jest ważna. Zwłaszcza że rada nadzorcza TVP zawiesiła go w obowiązkach.
Tymczasem, zgodnie z przepisami, ostateczny głos w sprawie mianowania i odwoływania dyrektorów ośrodków regionalnych TVP należy do rady nadzorczej spółki.
- Nie dostaliśmy takiego wniosku - twierdzi Piotr Wawrzeński, członek rady. - Być może pan Farfał będzie chciał teraz wykonywać jakieś gwałtowne ruchy, ale takie decyzje musi zatwierdzić rada, której kadencja kończy się o północy. Poza tym rada zawiesiła pana Farfała - mówił nam wczoraj Wawrzeński.
Farfał nie uznaje tej decyzji, bo, jego zdaniem, rada nie miała wczoraj prawa obradować. Dlaczego tak uważa? Chodzi o różne interpretacje zawiłości prawnych.
Otóż kadencję rady kończy zamknięcie Walnego Zgromadzenia dotyczącego przyznania absolutorium władzom spółki. W praktyce jednoosobowym walnym jest minister skarbu. A ten wczoraj nie udzielił absolutorium ani radzie nadzorczej, ani zarządowi i zamknął Walne Zgromadzenie.
Według Farfała rada jest rozwiązana od tego właśnie momentu. Jednak, zdaniem rady, dzieje się tak dopiero z końcem dnia, w którym walne zostało zamknięte.
Rada resztę dnia spędziła pracowicie, zawiesiła Farfała i odwiesiła zawieszonych pół roku temu członków zarządu Marcina Bochenka i Sławomira Siwka, mianując tego ostatniego p.o. prezesem.
To, kto ostatecznie powinien rządzić w publicznej telewizji rozstrzygnie Sąd Rejestrowy, do którego lada dzień powinny trafić uchwały rady nadzorczej.
- Zaczęło się w końcu układać, a teraz wszystko zacznie się od nowa. Tu już nikt nie wie, na czym stoi - mówi jeden z pracowników TVP Lublin.
Telefon Sienkiewicza wczoraj był wyłączony. Komórki nie odbierał też rzecznik TVP, Daniel Jabłoński, którego chcieliśmy zapytać, kto teraz rządzi w lubelskiej telewizji.