Normy hałasu podczas październikowych zawodów na torze motocrossowym w Elizówce zostały przekroczone.
Spór toczy się od blisko miesiąca. Właśnie wtedy mieszkańcy podlubelskiej wsi Rudnik dowiedzieli się, że obok giełdy w Elizówce powstanie tor motocrossowy.
Jego budowę na wydzierżawionym od giełdy gruncie zlecił lubelski Klub Motorowy Cross, który może się pochwalić bardzo dużymi sukcesami sportowymi, ale nie ma miejsca na treningi i organizację imprez.
Mieszkańcy obawiający się hałasu byli zapewniani, że po zaplanowanych na 19 października zawodach tor będzie rozebrany, ale nie wierzyli w te zapewnienia. Później okazało się, że sportowcy chcą, by tor w Elizówce pozostał.
Miasto, by ostudzić atmosferę, obiecało, że zleci specjalistyczne pomiary hałasu w trakcie imprezy. Wyniki dotarły już do Ratusza. Warszawski ekspert stwierdził, że dopuszczalny poziom dźwięku przy domach mieszkalnych był przekroczony o 6 do 13 decybeli.
- Niewiele da się z tym zrobić - mówi Robert Orzechowski z firmy Eco-Klimat. - Po pierwsze, przekroczenia norm są duże. Po drugie, ukształtowanie terenu jest niekorzystne, bo okoliczne domy są wysoko położone.
KM Cross nie zdecydował jeszcze, co zrobi z torem. - Teraz jest już po sezonie, skończyliśmy wszelkie jazdy, a co będzie dalej, to czas pokaże - stwierdza Piotr Więckowski, prezes klubu i jego zawodnik, a zarazem miejski radny PiS. - To od prezydenta Lublina zależy teraz, czy udostępni nam inne miejsce do rozgrywek, czy pozostaniemy tu dalej - dodaje.
Ratusz sprawy komentować nie chce. - Nie wiemy jeszcze, co zrobimy - mówi Elżbieta Kołodziej-Wnuk, zastępca prezydenta miasta. - Opublikowaliśmy wyniki pomiarów hałasu, a teraz będziemy szukać rozwiązań.
Mieszkańcy widzą tylko jedno rozwiązanie. - Tor powinien zniknąć - mówią zgodnie. - Wyniki czarno na białym pokazały, że mieliśmy rację - dodają. I znów grożą blokadą al. Spółdzielczości Pracy.