Alicja J., która podaje się za dziennikarkę i naciąga hotele w całej Polsce, była już w rękach policjantów kilku komend. Funkcjonariusze ją jednak wypuścili - podaje "Gazeta Wyborcza Lublin".
Kobieta zameldowała się w jednym z zamojskich hoteli i po ośmiu dniach zniknęła nie płacąc rachunków na ponad 3 tys. zł.
Nie zapłaciła też 7 tys. zł Telewizji Kablowej Zamość za wynajęcie operatora kamery.
Okazuje się, że kobieta w podobny sposób działa w całej Polsce. - Ta pani przyjechała do nas taksówką wprost z Jeleniej Góry. Opowiadała, że robiła tam reportaż o podwójnym zabójstwie. Też wynajęła dwa pokoje i też nie dojechali jej współpracownicy. Nabiła rachunek na 1,8 tys. złotych - mówi "GW" Robert Fryca, menedżer hotelu Na skarpie w Charzykowach na Pomorzu. - Zorientowałem się, że jest z nią coś nie tak i wezwałem policję - dodaje.
Kobietę zatrzymali policjanci z Chojnic. Postawili zarzuty i wypuścili. Już wtedy szukało jej, co najmniej pięć komend z całej Polski. Fałszywa dziennikarka do dziś jest na wolności.