Sprawa studentów z Turcji, którzy demonstrowali gest faszystowskiego pozdrowienia w muzeum na Majdanku została warunkowo umorzona. Popełnili przestępstwo, ale według sądu jego społeczna szkodliwość była nieznaczna.
Przewodnik grupy powiadomił ochronę muzeum i prokuraturę. Po incydencie obaj Turcy zostali zatrzymani. Okazało się, że to studenci II roku Politechniki Lubelskiej.
Śledczy oskarżyli ich o publiczne propagowanie ustroju faszystowskiego i znieważenie grupy Żydów z powodu ich przynależności narodowej. Podczas przesłuchania studenci nie przyznali się do winy. Wzajemnie się obciążali. Mesut T. przekonywał, że to jego kompan "dla żartów” wykonywał faszystowskie gesty. Miał wpaść na ten pomysł, kiedy zobaczył zdjęcie niemieckiego żołnierza. Z kolei Mehmet A. zapewniał, że nazistowski gest pozdrowienia wykonywał tylko jego kolega.
Obaj studenci przekonywali, że nie widzieli grupy z Izraela. Przeczą temu ustalenia biegłych, którzy zabezpieczyli ich aparat fotograficzny. Turcy wykonali w sumie sześć zdjęć z faszystowskim pozdrowieniem.
- Fotografowali się wzajemnie w i przed krematorium. Na jednej z fotografii widać również uczestników wycieczki z Izraela - przypominała podczas dzisiejszej rozprawy sędzia Katarzyna Gałus.
Studenci odpowiadali z wolnej stopy, więc wrócili już do Turcji. Nie zamierzają przyjeżdżać do Polski. W kwietniu ich obrońcy złożyli wnioski o warunkowe umorzenie postępowania na rok.
- To był głupi, szczeniacki wybryk, który już się nie powtórzy - przekonywał dzisiaj w sądzie mec. Sebastian Kotuła, obrońca jednego ze studentów. - Szkodliwość czynu nie jest znaczna. Poza tym oskarżeni pochodzą z kultury islamskiej, gdzie pamięci o holocauście nie towarzyszy tak wielka trauma, jak u nas.
Sąd przychylił się do wniosku obrońców uznając, że chociaż Turcy wiedzieli co robią to społeczna szkodliwość ich czynu nie jest znaczna. Sprawa została warunkowo umorzona, ale nie na rok, a na dwa lata. Prokuratura już zapowiedziała apelację.