Ciąg dalszy kontrowersji wokół fotoradaru maskowanego przez lubelską policję w śmietniku. Okazuje się, że urządzenie może przekłamywać pomiary. Według niektórych ekspertów policja łamie prawo.
"Na górze fotoradaru umieszczony jest system składający się z muszki i szczerbinki, który zapewnia ustawienie kąta 22 stopni osi pomiarowej urządzenia do krawędzi drogi - ze zdjęcia wynika, że przyrządy te są zasłonięte przez górną część >śmietnika<. Nieprawidłowe ustawienie kąta powoduje przekłamanie zmierzonej prędkości, więc niezachowanie urzędowego wymogu dokładności pomiaru urządzenia." - mówi ekspert zaproszony przez redakcję portalu.
Jak dodaje: "Część pomiarowa fotoradaru została zasłonięta przez obudowę >śmietnika<. Nie są znane właściwości materiału, z którego wykonano tą obudowę. W szczególności nie wiadomo czy nie powoduje on odbić części wiązki. Jeśli tak by było, to mierzona może być prędkość zupełnie przypadkowego obiektu lub prędkość zmierzona może być złożeniem prędkości kilku obiektów."
Według eksperta, na którego powołuje się strona internetowa, tak skonstruowany fotoradar "może być używany jedynie do celów statystycznych. W żadnym wypadku nie może być użyty do nakładania jakichkolwiek grzywien.”
Urządzenie policjanci ukryli w śmietniku w weekend tydzień temu. Działał on przy ulicach Sikorskiego, Witosa, Spółdzielczości Pracy i Kraśnickiej w Lublinie. Zrobił blisko 1300 zdjęć kierowcom, którzy przekroczyli dozwoloną prędkość.
Fotografię sprytnie ukrytego urządzenia przysłał nam Czytelnik Darek na alarm24@dziennikwschodni.pl.